Thrill Jockey
2004 | | 1. It's All Around You, 2. The Lithium Stiffs, 3. Crest, 4. Stretch (you are all right), 5. Unknown, 6. Dot-Eyes, 7. On the Chin, 8. By Dawn, 9. Five Too Many, 10. Salt the Skies
Cholera! Mia³em w³a¶nie przygotowywaæ seminarium i postanowi³em sobie w tle pu¶ciæ ostatni materia³ Tortoise, którego jeszcze nie zd±¿y³em zakosztowaæ. Mogê ju¿ zapomnieæ o nauce, bowiem uwodzicielski "It's All Around You" powiód³ mnie na pokuszenie. No i znowu ten fenomen Tortoise, który po kilku d¼wiêkach z nowego albumu sprawi³, ¿e mój dekadencki nastrój gdzie¶ siê ulotni³. Muzyka tego kwintetu okalecza mnie w tajemniczy sposób, nie pozwalaj±c mi odczuwaæ negatywnych emocji. I dlatego to jedni z moich ulubieñców mimo, ¿e rzadko pozwalam im na wydobycie mnie z do³a. Mo¿e to strach, ¿e ta magia mog³aby prysn±æ je¿eli chmury nad moj± g³ow± oka¿± siê zbyt gêste? Tym razem jednak znowu powiew ich muzyki oczy¶ci³ atmosferê.
Je¿eli kto¶ kiedy¶ s³ysza³ Tortoise, to od razu bêdzie wiedzia³ z kim ma do czynienia. W przeciwnym wypadku radzê nadrobiæ zaleg³o¶ci, albo omijaæ wszelkie salonowe rozmowy na temat (post) rocka ;-). Wraz z tworz±c± po drugiej stronie Atlantyku formacj± Mogwai (graj±c± jednak totalnie inaczej!) wyznaczaj± ju¿ od lat kanon tego gatunku. A pomiêdzy nimi nie ma nic, tylko wielka woda ;-).
Chocia¿ paralele do wcze¶niejszych wydawnictw, a w szczególno¶ci do "Standards" niechybnie mo¿na wy³apaæ, to muzyka z "It's All Around You" tchnie niebywa³± ¶wie¿o¶ci±. Formu³a albumu sta³a siê znacznie bardziej przystêpna, co rodzi lekkie obawy na przysz³o¶æ przed znudzeniem. Tymczasem jednak co chwila mo¿na pa¶æ na deski po uderzeniu jakim¶ kapitalnym zagraniem. Pierwsz± rundê usta³em, ale w drugiej ju¿ by³em liczony. Oczywi¶cie jak zawsze brak wokalu. Cieszy mnie to, ¿e panowie pow¶ci±gnêli swoje jazzowe zapêdy. Ha ha, dziwnie pisze siê recenzjê w trakcie pierwszego przes³uchiwania albumu :-). W³a¶nie zacz±³em siê zastanawiaæ ,czy aby p³ytka nie jest zbyt spokojna, bo jak na razie zwierz wylaz³ tylko z "Dot-Eyes". No ale proszê, frywolny "Five Too Many" czy hardy "Salt the Skies" rozwia³y wszelkie obawy. Zamykaj±cy album kawa³ek, to prawdziwy knock out! Zreszt± Tortoise potrafi± konstruowaæ numery tak, ¿e mimo kameralno¶ci têtni± one ¿yciem. Pos³uguj±c siê parabol± mo¿na powiedzieæ, ¿e ich twórczo¶æ przypomina dokonania Autechre. I jedni i drudzy uk³adaj± d¼wiêki z chirurgiczn± precyzj± w zapieraj±ce dech muzyczne mozaiki.
Generalizuj±c: bez dwóch zdañ otrzymali¶my album wybitny. Tylko sk±din±d ¶wietny "Crest" wzbudzi³ na moment w±tpliwo¶ci antycznymi samplami, które jednak cudownie zrównowa¿y³y sprzêgi gitary bêd±cej u Tortoise w zasadzie instrumentem drugiego planu. Prym wiod± potê¿ny bas, perkusja, wibrafon oraz mistrzowsko wykorzystana elektronika.
Seminarium...? Chyba siê nie uwolniê. A warto próbowaæ? Zdecydowanie nie! Nie wiem jak za kilka dni/tygodni/miesiêcy bêdzie mi siê ta p³yta podobaæ, ale z czystym sumieniem gor±co j± polecam, bo w tej chwili da³bym siê za ni± pokroiæ... -- Truston [25 kwietnia 2004]
ostatnie recenzje autora: - Alternative Control - Alternating Current -- [13 pa¼dziernika 2010] - Autechre - Move of Ten -- [6 pa¼dziernika 2010] - Glass, Phillip - Solo Piano -- [24 marca 2010] - Add N To (X) - Avant Hard -- [16 lutego 2010] - Julian Plenti - Is... Skyscraper -- [11 lutego 2010] wiêcej...
powrót do recenzji » |