¤ Orbital - In Sides ¤



London / Internal
1996

Ocena:
4

1. The Girl with the Sunshine in Her Head, 2. P.E.T.R.O.L., 3. The Box (part I), 4. The Box (part II), 5. Dwr Budr, 6. Adna's, 7. Out There Somewhere? (part I), 8. Out There Somewhere? (part II), 9. The Saint


Komercjalizacja w muzyce rozrywkowej nie ma lito¶ci dla nikogo, skazuj±c twórczo¶æ wielu szczerze ambitnych zespo³ów na fale Radiostacji, podk³ady gier komputerowych i soundtracki równie ciekawych filmów, a tak¿e d¿ingle MTV i Windows. Ten los spotka³ tak¿e Orbital, o których utwory zapewne otar³a siê wiêkszo¶æ obcuj±cych z kultur± pop osobników, choæ prawdopodobnie du¿a ich czê¶æ nie mia³a o tym pojêcia. A szkoda, bo formacja tych dwóch walijskich braci ju¿ od dawna zas³uguje na u³askawienie i powrót z wygnania do lamusa.

W pierwszej kolejno¶ci azyl nale¿y siê w³a¶nie "In Sides", p³ycie do dzi¶ uznawanej za najwiêksze d³ugograj±ce osi±gniêcie Orbital. Rozpatruj±c ten album po latach, niespodzianek co niemiara - spodziewa³em siê znów us³yszeæ jakie¶ przebrzmia³e britbeatowo-hakerskie ma³powania, tymczasem te jak¿e d³ugie jak na komercjê kompozycje znów zarazi³y mnie swoj± swoist± doros³o¶ci±, witalno¶ci±, i bezwzglêdnie genialnym elektronicznym klimatem. My¶lê sobie, skoro to jest owa tak szczerze znienawidzona komercha, to czemu np. Plaid wci±¿ cieszy siê opini± formacji niemainstreamowej?

Wracaj±c do samej muzyki, podczas lektury "In Sides" nie do koñca wiadomo czego s³uchamy; Orbital z niezawodnym wyczuciem potrafi± tak rozbudowaæ swoje kompozycje, aby w przeci±gu jednego utworu przej¶æ z fazy atmosferycznej relaksacji do ca³kiem ubitowionej imprezy ("The Girl with a Sun in Her Head"), ca³y czas pozostaj±c gdzie¶ ponad faluj±cym w zwolnionym tempie t³umem ("Dwr Budr", powinni tego zabroniæ). Co prawda s± te¿ klasyczne techno-break-popowe turbulencje ("The Box" i "P.E.T.R.O.L."), ale pierwsze skrzypce to te zawieszone w atmosferze narkotycznego upojenia, halucynogenne transmisje elektronicznych pulsacji o i¶cie ambientowej prehistorii ("Adnan's", a w finale 20-sto minutowe "Out There Somewhere"). W zasadzie ka¿dy z obecnych tu utworów to osobny brylant, posiadaj±cy osobnych wielbicieli. Zapomnijmy o klubach - tu jest ta moc, raz weselsza raz klaustrofobiczna, której po prostu siê s-³-u-c-h-a, i za ka¿dym razem prze¿ywa z bij±cym sercem. Taka komercja to nie grzech, polecam.

PS. To ciekawe, Orbital ju¿ nie istnieje - bracia zakoñczyli karierê i rozsprzedali sprzêt jesieni± 2004.

-- eliks [1 listopada 2004]



ostatnie recenzje autora:
Artefactum - Foxgloves & Bluebells -- [8 marca 2011]
Killing Joke - Absolute Dissent -- [8 grudnia 2010]
Threshold HouseBoys Choir, The - Form Grows Rampant -- [2 grudnia 2010]
Death in June - Peaceful Snow -- [26 listopada 2010]
Strength Through Joy - The Force of Truth & Lies -- [1 wrze¶nia 2010]
  wiêcej...

powrót do recenzji »


Szukaj:

nowe na stronie:
Decondition ‎&…
Maison Close –…
Nyodene D – Eden…
Consumer Electronics…
Nova - Utopica Musa
SPK - Zamia Lehmanni…
Feanch, Dutour, Lubat…
The Third Eye Foundati…
Dissonant Elephant - 5…
Club Alpino - Woouldy
Club Alpino - Tunga
Roman Wierciñski - We ar…
Jan Grünfeld - Music f…
Simfonica - Song of the…
Roman Catholic Skulls…
Chvad SB - Phenomenali…
Lonsai Maikov - Déce…
Robert Henke w Chorzowie
Dog in the Evening…
Sublamp - Cathedrals o…
wiêcej »

polecamy | wiêcej »

© 1996-2024 postindustry.org


wygenerowane w 0.018 s.