Materia³ tu zgromadzony zadziwia. Normalno¶ci± i przyzwoito¶ci±. Ryszard nie wkurza ani siê ani nas, nie oddaje moczu na rodzinne zdjêcia, nie zdziera g³osu przez vocoder. Utwory s± opanowane i solidnie pouk³adane, z pewn± tak± subteln± nie¶mia³o¶ci±. James przedstawia siê tu jako sumienny elektronik, dysponuj±cy naprawdê pêkat± tek± interesuj±cych rozwi±zañ d¼wiêkowo-przestrzennych, milcz±cy, skupiony. Poszukiwacze sztuczek nie znajd± tu swojej ukochanej pulpy. Zamiast prowokacji i masek - organiczna praca u podstaw i elektroniczna muzyka p³yn±ca prosto z serca. James powraca tu do swojego niedocenionego oblicza, zrêcznie ³±cz±cego pomys³owo¶æ Kraftwerku, smarkat± drapie¿no¶æ Joyrexa i nieodparty czar 808 State. Trzecia czê¶æ tego prysznica przynosi hipnotyczne chwile relaksu, pomimo szalej±cego drum-machine. To konfesjona³, w którym James sk³ada na nasze rêce swój rachunek sumienia. To dowód na to, ¿e ma dla wiernych swojej muzyce co¶ ekstra - co¶ o wiele g³êbszego i bardziej szczerego, ni¿ zbiór rozkojarzonych psychicznie karze³ków o przestawionym b³êdniku, do których r¿y jak stado ³ysych koni kolejna ju¿ fala entuzjastów pseudo-awangardy.