¤ Sonic Youth ¤

Sonic Youth powstali w Nowym Jorku w 1981 r. Pocz±wszy od roku 1985, kiedy to nast±pi³a ostatnia roszada na pozycji perkusisty, sk³ad zespo³u pozostawa³ bez zmian. Dopiero przed trzema laty do czwórki: Kim Gordon (voc, bg), Thurston Moore (voc, g), Lee Ranaldo (g, voc), Steve Shelley (p) do³±czy³ jeszcze znakomity muzyk i producent Jim O'Rourke (g, bg) wspó³pracuj±cy z grup± od pewnego czasu. Styl Sonic Youth jest bez dwóch zdañ niepowtarzalny. Wyj±tkowe brzmienie oparto na d¼wiêkach strojonych nietypowo gitar, pe³nych sprzê¿eñ i jazgotów wydawanych we wszelkich mo¿liwych tonacjach przez katowane psychopatycznie instrumenty, maj±cych tendencje do kumulacji i stoj±cych zazwyczaj w opozycji do urzekaj±cych melodii. Jest nawet pewna legenda t³umacz±ca to niezwyk³e brzmienie, opowiedziana mi przez kolegê równie zakrêconego na punkcie SY (pozdrowienia Radson :-)). Wed³ug tego mitu wszyscy muzycy chcieli graæ na instrumentach perkusyjnych. Nie by³o to jednak mo¿liwe, a pechowcy, którzy zostali skazani na gitarê zamiast nauczyæ siê tradycyjnych chwytów i metod gry zaczêli po prostu uderzaæ w struny ró¿nymi przedmiotami i tak powsta³a muzyka. Chyba mo¿na to miêdzy bajki w³o¿yæ ale s³owa Thurstona "I still don't know how to play guitar" co¶ jednak znacz± ;-). Ju¿ debiut zespo³u pokazywa³ jak mo¿na w nowatorski sposób wykorzystaæ tak wydawa³oby siê wyeksploatowany instrument jak gitara. Nagrana w 1981 roku pod okiem Glenna Branki ep-ka "Sonic Youth" zawiera³a piêæ do¶æ prostych za to pomys³owych kompozycji, emanuj±cych niepokojem. Po sze¶ciu latach ukaza³a siê jeszcze kasetowa reedycja debiutu wzbogacona o piêæ ¶cie¿ek bêd±cych niczym innym jak oryginalnymi trackami puszczonymi od koñca. Prawdziwym zdefiniowaniem charakteru grupy okaza³ siê bardzo mroczny i dziki "Confusion Is Sex" (1983). Twórczo¶æ Sonic Youth zaowocowa³a powstaniem terminu noise rock. W swojej czystej postaci noise jest nawet bardziej radykalny ni¿ industrial, ciê¿ko te¿ postawiæ granicê miêdzy tymi stylami. Wystarczy przytoczyæ jako przyk³ad wczesne nagrania SPK, gdzie wybór którego¶ okre¶lenia w ogóle nie jest intuicyjny, a zosta³ narzucony przez wzgl±d na ideologie i ¼ród³a inspiracji. Natomiast noise w rockowym opakowaniu jest bardziej przystêpny. Wykorzystanie klasycznych dla gatunku instrumentów wymusza ju¿ samo z siebie pewne uporz±dkowanie i zachowanie choæby w minimalnym stopniu rytmu i melodii. Nawet post Sonicowi ekstremi¶ci z Big Black mimo, ¿e daleko posuniêci w swoim minimalizmie i surowo¶ci brzmienia pozostaj± bezwzglêdnie w rockowym kanonie. Jednak w przeciwieñstwie do projektów Steva Albiniego czy Today Is The Day d±¿±cych do osi±gniêcia totalnego przekazu, muzyka Sonic Youth wolna jest od tego typu dr±¿eñ ekstremalnej formy, z góry ograniczonych konwencj±, w których ³atwo zagubiæ tre¶æ. I w tym tkwi przewaga SY. Piosenki nowojorskiego kwintetu nie s± podporz±dkowane ¿adnym sztucznym regu³om co pozwala w naturalny i nieskrêpowany sposób wyraziæ siê muzykom. Thurston stwierdzi³ nawet kiedy¶, ¿e schemat zwrotka-refren-zwrotka by³ dla niego zawsze rozczarowaniem. Manifestacja tej idei znalaz³a najpe³niejsze odzwierciedlenie na albumie "Bad Moon Rising" (1985). Jest to jednocze¶nie p³yta najbli¿sza industrii. Pe³ne miejskiego brudu brzmienie, duszna atmosfera, dziwne d¼wiêki plus niepokoj±ce obrazy malowane dysonansami sprzê¿onych gitar, uzupe³nione rewelacyjnymi tekstami poruszaj±cymi problem alienacji i braku zrozumienia. W wywiadzie, który napotka³em w sieci, Steve Albini zarzuca³ Sonicom pompatyczno¶æ i nadmiern± powagê. Nie mogê siê z tym zgodziæ. Teksty utworów SY faktycznie s± w wiêkszo¶ci g³êbokie i refleksyjne ale doskonale uzupe³niaj± niezwyk³± muzykê. Powa¿ne kwestie poruszane s± w sposób inteligentny i nie¼le zakrêcony daleki od trywialno¶ci. Zreszt± nowojorczycy nie raz pokazali te¿, ¿e maj± nie lada poczucie humoru. Wspomnê tylko prze¶miewczy "Master-Dik" (1987), na którym obrywa siê nawet Beatlesom czy "The Whitey Album" (1989) nagrany pod szyldem Cicone Youth gdzie sk³ad zespo³u zosta³ zasilony basist± Mike Wattem. Co do interpretacji tego drugiego albumu zdania s± podzielone. Jedni twierdz±, ¿e to parodia, drudzy (do tej grupy ja siê zaliczam) uwa¿aj±, ¿e to rodzaj ho³du z³o¿onego z dystansem i lekkim przymru¿eniem oka, dla muzyki pop lat 80-tych z Madonn± na czele.

Patrz±c na ca³okszta³t twórczo¶ci SY trzeba przede wszystkim doceniæ ich kreatywno¶æ i w niczym nie przeszkadzaj±c± jej konsekwencjê. Zespó³ pozostaj±c wiernym rockowej stylistyce, stroni±c od modnych klawiszy i elektronicznych dodatków, nagra³ ca³± gamê p³yt po³±czonych charyzmatycznym stylem, a przy tym tak odmiennych i fascynuj±cych. Pocz±wszy od mrocznych i ciê¿kich jak "Kill Yr Idols" (1983) u progu kariery, poprzez romantyczny "Evol" (1986), punkowy "Sister" (1987), psychodeliczny "Goo" (1990), dochodz±c do bardziej wysublimowanego brzmienia "Experimental Jet Set, Trash and No Star" (1994). Staraj±c siê unikaæ wywodów na temat poszczególnych albumów chcia³bym jednak wspomnieæ nieco bli¿ej o "A Thousand Leaves" (1998). O ile produkcje z lat 80-tych, stanowi±ce ¼ród³o inspiracji dla wielu artystów i wyznaczaj±ce nowe ¶cie¿ki rozwoju rocka (patrz kultura grunge), zosta³y nale¿ycie docenione podobnie jak "Dirty" (1992) i "Experimental Jet Set...", które odnios³y najwiêkszy sukces komercyjny, oraz "Washing Machine" (1995) wyniesiony powodzeniem poprzedników, o tyle "1000 Leaves" jest czêsto ignorowany. Wed³ug mnie to jedna z najlepszych pozycji w bogatej dyskografii Sonic Youth. Ten bardzo d³ugi kr±¿ek odbieram jako koncept album o cudownej, magicznej atmosferze. Jego nieco oniryczny (to raczej niespokojny sen) nastrój podszyty jakim¶ nieuchwytnym surrealizmem kojarzy mi siê momentami z Alicj± w Krainie Czarów. Mimo, ¿e p³yta stanowi monolit to pozwala te¿ wyró¿niæ bardziej przebojowe numery z "Sunday" w roli g³ównej. W ogólno¶ci wydawnictwa z drugiej po³owy minionej dekady, mimo, ¿e ³agodniejsze, to wcale nie s± mniej interesuj±ce. To po prostu dojrza³e p³yty dojrza³ego zespo³u nie pozbawione zreszt± pazurów czego dowodem jest "NYC Ghosts and Flowers" (2000) odnosz±cy siê wyra¼nie do klimatów znanych z "Bad Moon Rising". Normalne jest zreszt±, ¿e z wiekiem zmienia siê podej¶cie muzyków do nagrañ. Nie ma nic bardziej ¿enuj±cego ni¿ kapela udaj±ca, ¿e czas stan±³ w miejscu. W po³owie ubieg³ego dziesiêciolecia powsta³ ponadto chyba najpiêkniejszy kawa³ek SY w ich drugim okresie istnienia, którego pocz±tek mo¿na zaznaczyæ umownie dat± wydania "Dirty". Chodzi mianowicie o utwór "The Diamond Sea" ("Washing Machine") ¶piewany przez Thurstona, przewy¿szaj±cy nawet "Shadow Of A Doubt" ("Evol") - mojego faworyta spo¶ród nastrojowych numerów z pierwszego etapu dzia³alno¶ci. To ciekawe, ¿e o ile najpierw 'ballady' nale¿a³y do Kim (np. "Beauty Lies In The Eye" z "Sister") to pó¼niej inicjatywê przej±³ Thurston (m.in. "Hits of Sunshine" z "A Thousand Leaves"). Jak ju¿ sugeruje cudzys³ów, z powodu noisowych nalecia³o¶ci nie s± to ballady w tradycyjnym tego s³owa znaczeniu. Zreszt± cudowna umiejêtno¶æ 'zepsucia' hiciora poprzez wprowadzenie chaosu, gitarowej kakofonii czy ob³±kanych zrywów perkusji jest bardzo symptomatyczna dla grupy. ¦wietnie widaæ to na najbardziej dynamicznym w dyskografii "Dirty". Mimo charakterystycznych dla zespo³u nieokie³znanych improwizacji i odg³osów pi³owanych gitar, kilku utworom nie uda³o siê jednak 'obroniæ' i pojawiaj±c siê w MTV sprawi³y, ¿e o grupie us³ysza³o szersze grono ludzi. Wbrew pozorom zespó³ nie podda³ siê mainstreamowi ani nie zrezygnowa³ z muzycznych poszukiwañ czego dowodem by³o za³o¿enie w 1996 roku w³asnego mini labelu Sonic Youth Records, ukazuj±cego eksperymentalne oblicze grupy. Warto te¿ wspomnieæ o dwóch udanych soundtrackach stworzonych przez SY - "Made In USA" (1995) oraz "Demonlover" (2002). Oprócz tego utwory Sonic Youth wykorzystano na ¶cie¿kach d¼wiêkowych do "Lovedolls Superstar", "Pump Up The Volume", "Judgment Night", "My So-Called Life", "Condo Painting", "Pola X", "End Of Days", "Grind Session" oraz "Suburbia". S± to raczej filmy niszowe chocia¿ ostatni obraz wy¶wietlano nawet w prywatnej polskiej telewizji. Polecam te¿ uwadze liczne side projekty muzyków i kolaboracje z innymi artystami, a w szczególno¶ci Dim Stars, solowe nagrania Moore'a czy feministyczny Free Kitten Kim Gordon. Aktualnie grupa od¶wie¿a nam swoje starsze albumy wzbogacaj±c je o dodatkowe tracki. I w ten sposób w marcu 2003 roku ukaza³a siê reedycja "Dirty", a w najbli¿szej przysz³o¶ci ma pojawiæ siê wznowienie "Goo". A potem pozostaje ju¿ mieæ nadziejê na jak najszybsze wydanie nowego materia³u. Bêdzie to album uzupe³niaj±cy po¶wiêcon± nowojorskiej bohemie trylogiê, w której sk³ad wchodz± ostatnie dwie oficjalne produkcje - "NYC Ghosts and Flowers" oraz "Murray Street" (2002). I byæ mo¿e w zwi±zku z ukazaniem siê nowej p³yty bêdziemy mogli go¶ciæ w Polsce po raz pierwszy t± znamienit± formacjê.

Gor±co polecam Sonic Youth. Zespó³ ten jest najwa¿niejszym ogniwem mojej muzycznej edukacji, która doprowadzi³a mnie do... Post Industry :-). Zapraszam te¿ do odwiedzenia polskiej nieoficjalnej strony po¶wiêconej SY, któr± znajdziecie pod adresem www.sonicyouth.fan.pl. Oprócz wiêkszej ilo¶ci informacji znajduje siê tam m.in. szczegó³owa dyskografia, a w niej kilkadziesi±t recenzji.



Informacje na temat wydawnictw zosta³y zaczerpniête ze strony http://www.sonicyouth.com/mustang/.

-- Truston [8 lutego 2004]



ostatnie artyku³y autora:
Who the heck is Glenn Branca?? -- [23 stycznia 2010]
Cat Rapes Dog: lifestory -- [16 stycznia 2009]

powrót do artyku³ów »


Szukaj:

nowe na stronie:
Decondition ‎&…
Maison Close –…
Nyodene D – Eden…
Consumer Electronics…
Nova - Utopica Musa
SPK - Zamia Lehmanni…
Feanch, Dutour, Lubat…
The Third Eye Foundati…
Dissonant Elephant - 5…
Club Alpino - Woouldy
Club Alpino - Tunga
Roman Wierciñski - We ar…
Jan Grünfeld - Music f…
Simfonica - Song of the…
Roman Catholic Skulls…
Chvad SB - Phenomenali…
Lonsai Maikov - Déce…
Robert Henke w Chorzowie
Dog in the Evening…
Sublamp - Cathedrals o…
wiêcej »

polecamy | wiêcej »

© 1996-2024 postindustry.org


wygenerowane w 0.011 s.