¤ Upadek upad³ej cywilizacji ¤
Goth is dead - has³o ³±cz±ce w sobie jednocze¶nie aluzje do nietzscheañskiej filozofii jak i sztandarowego motta subkultury punkowej. Tak samo jak zbiorowa histeria wytworzona przez nazistowski system wypaczy³a znaczenie kodu moralnego Nietzschego, tak i masowa popularyzacja kultury gotyckiej wypaczy³a jej pierwotne przes³anie. Punk natomiast, jakby na to nie spojrzeæ, stanowi³ zal±¿ek gotyckiej stylistyki, zarówno muzycznej, jak i wizualnej. To punk podj±³ siê degradacji ¶wiêtych warto¶ci i szargania publicznych autorytetów. Szokowanie wizerunkiem, bezkompromisowo¶æ w kwestii wyg³aszanych pogl±dów sta³y siê podwalin± jego ideologii. Oczywi¶cie i w tej zbuntowanej grupie nie brakowa³o ignorantów, pozerów, a tak¿e z czasem wszystko zasysaj±cej komercji. Ideologiczna przykrywka sta³a siê kolejnym czynnikiem nakrêcaj±cym koniunkturê, a punkowa dekadencja zdewaluowa³a swój „system” braku warto¶ci, tym samym wpierdalaj±c swój w³asny ogon. Tak ko³o siê zamyka i koñczy historia, któr± wszyscy pokrótce znamy. Rozdzia³ pod tytu³em Gotyk wydaje siê byæ nadal otwarty, chocia¿ stopniowo zacz±³ przenosiæ swoj± tre¶æ na ok³adkê, co w rezultacie i tym razem czyni nas ¶wiadkami scenki z cyklu: jak samemu po¿reæ swoje w³ochate raciczki.
Gdy by³am sobie ma³± niewinn± dziewczynk±, moje wyobra¿enie Gotha mniej wiêcej sprowadza³o siê do niewiarygodnie uduchowionej jednostki, doznaj±cej emocji o ogromnej intensywno¶ci, wykraczaj±cych poza mo¿liwo¶ci przeciêtnego ¶miertelnika. Zwyk³am sobie wówczas fantazjowaæ, ¿e te demonicznie wygl±daj±ce panie w czarnych sukniach, maj± w sobie si³ê tak ogromn±, i¿ jedynie za pomoc± wzroku s± w stanie wykastrowaæ samego Szatana. Teraz jestem trochê wiêksz± dziewczynk± i niechêtnie przyjê³am do swojej ¶wiadomo¶ci, ¿e owe mrzonki nie maj± wiele wspólnego z rzeczywisto¶ci±. Zastanawiam siê tylko, kto kogo nabra³. Uosabianie feministycznych fantazji dziecka to mo¿e i wdziêczne zajêcie, jednak gdy siê trochê doro¶nie nieco ¿a³osnymi wydaj± siê byæ przebieranki w lateksowe majteczki i potargane poñczoszki, maj±ce miejsce w klubowym wychodku. No, tak chodzi przecie¿ o eksponowanie swojej indywidualno¶ci i „oryginalnego” stylu. Zabawne jednak, ¿e efektem jest masa wygl±daj±cych tak samo gothic modelek, prze¶cigaj±cych siê skal± „szokowania” siebie nawzajem. Zdegustowanie budzi kobieta, która nie wygl±da jak osobista kurtyzana Satyra. Oczywi¶cie ka¿da subspo³eczno¶æ ma prawo do tworzenia w³asnej enklawy, ale przedstawicielki kultury Goth eksponuj± swoje demoniczne ci±goty jedynie wewn±trz tej enklawy. Poza jej obrêbem nie zaserwuj± ju¿ spo³eczeñstwu tej pikantnej potrawki z nó¿ek w kabaretkach.
Dominuj±cy po¶ród przedstawicielek Gotyku image sado/maso bazuje w du¿ej mierze na libertyñskiej filozofii de Sade’a, który jak wiadomo(?) opiera³ swoje pogl±dy na d±¿eniu do ci±g³ej transgresji. Zastanawia mnie w jakim zakresie, poza oczywi¶cie fata³aszkami, którakolwiek z pañ praktykuje owe za³o¿enie w swoim w³asnym ¿yciu. Domy¶lam siê, ¿e wiêkszo¶æ wymiga siê od odpowiedzi, gdy¿ koniec koñców rozwi±z³o¶æ seksualna to przymiot, którym niewiele kobiet lubi siê chwaliæ. Pytanie zatem, co Gothki usi³uj± zamanifestowaæ swoim wyszukanym strojem? Z pewno¶ci± nie d±¿± do jakichkolwiek reform spo³ecznych i pewnie niewiele z nich „traci” czas na rozwa¿anie emancypuj±cego aspektu koncepcji kobiety dominuj±cej i ¶wiadomej swej seksualno¶ci. Szok, który zgodnie z za³o¿eniami ideologii punkowej mia³ wybudziæ z marazmu konformistycznych mieszczuchów, tutaj jest nastawiony jedynie na autopromocjê. Jedyny znamienny przejaw transgresji dokonuje siê w wykonaniu przedstawicieli p³ci brzydkiej, która przekracza binarny kod kulturowy, absorbuj±c typowo kobiece atrybuty, ale i w tym przypadku jest to czêsto jedynie kwestia imitacji zamys³u artystycznego autorstwa pana Mansona, za któr± kryje siê chêæ wspinaczki na wy¿yny ekstrawagancji.
Paradoksem wydaje siê byæ fakt, ¿e wiêkszo¶æ zespo³ów tworz±cych szeroko pojêt± scenê gotyck±, nie jest w stanie utrzymaæ siê ze swojej muzycznej dzia³alno¶ci, natomiast firmy masowo produkuj±ce gotyckie gad¿ety w stylu Emily Strange prosperuj± w najlepsze. Powód? Najbardziej powierzchowny element gotyku zosta³ przechwycony równie¿ przez zwyk³e dyskomu³y, dla których gotyckie akcesoria sta³y siê mi³ym urozmaiceniem w³asnej aparycji. Co wiêcej Emily Strange zosta³a stworzona przez dwóch skate’ów i pierwotnie mia³a byæ postaci± reprezentuj±c± to w³a¶nie ¶rodowisko. Jak widaæ nawet ch³opaczki z piosenek Avril Lavigne s± w stanie wczuæ siê w „z³o¿on±” istotê gotyckiej to¿samo¶ci. Wniosek? Alienacja, afiszowanie swoich mniej lub bardziej autentycznych traum jest w modzie. Rzekoma terapeutyczna funkcja odzwierciedlania swoich tragedii za pomoc± konfekcyjnej metamorfozy sta³a siê zbiorow± parodi±. Jednoznaczno¶æ gotyckiego wizerunku jest tak banalnie usuwalna; wrócimy do domu i zmyjemy makija¿, a ciuszki schowamy do szafy a¿ do kolejnego weekendu. Oczywi¶cie, ¿yjemy w czasach postmodernizmu, które cechuje eklektyzm i niekonsekwencja i tym zjawiskom ulega tak¿e pojêcie gotyku. Mo¿na to uznaæ za naturaln± ewolucjê gatunku, jednak czas chyba przyznaæ, ¿e gotyk nie reprezentuje ju¿ ¿adnej kontrkultury, a jedynie szeroko rozpoznawalny element kultury masowej, dochodowej, chwytliwej dla ludzi infantylnych, tym samym pozostawiaj±cym na drugim planie wszelkie intelektualne podwaliny gotyckiej twórczo¶ci, takie jak, poezja, malarstwo, film czy nawet najbardziej dostêpne medium- muzykê. Uniwersalno¶æ gotyku wykracza ju¿ nawet poza zjawisko „zabawy dla doros³ych”; na gotyckich portalach mo¿emy zakupiæ diaboliczny becik, z uroczymi zal±¿kami rogów dla naszej ma³ej pociechy, miniaturowe wid³y, czy ¶pioszki z piek³a rodem. Castle Party coraz bardziej zaczyna przypominaæ spotkania pasjonatów drugiej wojny ¶wiatowej, inscenizuj±cych ówczesne bitwy(z t± ró¿nic±, ¿e ci pasjonaci maj± chocia¿ jak±¶ faktyczn± wiedzê na temat swojego hobby). Przebieramy siê i przybieramy wyimaginowan± to¿samo¶æ. Nie ma w tym bynajmniej nic niew³a¶ciwego, ale na mi³y Szatan, nie mo¿na myliæ tego przeno¶nego teatru z metafizyczn± g³êbi±.
Okej, czepiam siê i dopierdalam, ale przyznajê jednocze¶nie, ¿e ca³y proces komercjalizacji to niczyja wina. Ot, takie mamy czasy. Tylko mo¿e w gor±czce nabywania osobowo¶ci warto siê d³u¿ej zastanowiæ w co zainwestowaæ. Tote¿ ¿yczê sobie i wszystkim zainteresowanym, ¿eby gotyk zgodnie ze swoj± tradycj± uprawia³ sztukê dla sztuki (w dekdenckim znaczeniu tej frazy), nadal kontemplowa³ to, co wznios³e i nieziemsko piêkne, tworzy³ innowacyjne kanony, a nie tylko prze¶ciga³ siê w zastêpowaniu formy kolejn± form±. -- Ronette Pulaski [22 marca 2006] powrót do artyku³ów »
|