¤ Darkbeat Minifestiwal, 25 marca 2006, Wroc³aw, Liverpool ¤
W koñcu siê uda³o. Pierwszy firmowany przez PIA festiwal u¶wietni³ 10-lecie serwisu. Ze wzglêdu na zró¿nicowan± stylistykê pierwotnie koncerty odbyæ siê mia³y na dwóch scenach. Niestety panowie stra¿acy nie wydali zgody, oficjalnie z przyczyn bezpieczeñstwa, nieoficjalnie nasi tajni wspó³pracownicy donie¶li, ¿e ch³opaki z remizy chcia³y zobaczyæ wszystkie zespo³y - te gotyckie i te laptopowo elektroniczne. Zró¿nicowanie zatem by³o du¿e - od rzewnych pie¶ni ambientowo industrialnych [haven]a po brrrutalne pie¶ni gotycko metalowe Miguela.
Pierwszy na scenê wyszed³ w³a¶nie [haven]. Ten projekt mocno przypominaj±cy wczesne dokonania Petera Anderssona nastroi³ publiczno¶æ i miarowo rytmicznie graj±c przygotowa³ na mocniejsze beaty. Muzycznie koncert by³ dobry, ale nie zaskoczy³. Jednak jest to pozytyw, gdy¿ Haven wzbudza nadzieje w przeciwieñstwie do niektórych innych zespo³ów. Nastêpnie na scenie zago¶ci³ Synta[xe]rror - zaprezentowa³ nowy, najlepszy jak dot±d materia³, pe³en po³amanych beatów, niedokoñczonych sekwencji, s³owem to, co we wspó³czesnej elektronice konieczne, ale co tym trudniej osi±gn±æ na dobrym poziomie - równowagê pomiêdzy chaosem a struktur±. Podobne matematyczne inklinacje twórcze przejawia³y siê w wizualizacji. Co¶ nieprzewidywalnego a twórczego. Nastêpnie Monstergod, czyli koledzy z seminarium duchownego (przebrani za "czarnych", dla u³atwienia dodam, ¿e nie gotów) zagrali mocne bitowe elektro, trochê po meksykañsku, trochê po polsku. Mo¿e trochê za bardzo na jedno kopyto, ale nie oni jedni tego wieczoru na scenie - widownia nie da³a siê przekonaæ, zdaje siê, ¿e czeka³a na wyst±pienie kolejnych 3 zespo³ów z krêgów gotyckich.
Przyznam szczerze, ¿e nie s± to moje klimaty, ciê¿ko zatem jest mi pisaæ o tej czê¶ci festiwalu, tym bardziej, ¿e zdaje siê, ¿e wiêkszo¶æ przysz³a w³a¶nie ze wzglêdu na nich. Napisze tyle tylko, ¿e pierwszy zimnofalowy Bete Noir najbardziej mnie przekona³ atmosfer± muzycznego niepokoju do szaleñstwa, saksofon wiele w tym pomóg³. Wystêp d'Archangela by³ dla mnie jednym z ciekawszych momentów tego wieczora, a to dlatego, ¿e postanowi³em przewietrzyæ siê w tym czasie i b³±dz±c po nocnym mie¶cie ze znajomym, trafili¶my na kamienicê z ongi¶ piêknymi a teraz opuszczonymi poniemieckimi mieszkaniami i strychem. Zdjêæ na festiwalu niestety nie robi³em, ale z owej kamienicy mo¿na zobaczyæ tutaj. Gdy wrócili¶my - do boju zagrzewa³ siê Miguel and the living dead, gwiazda wieczoru. Po godzinie koncertu zabawny plastikowy ko¶ciotrup przyczepiony do gryfu gitary jednego z wystêpuj±cych wydawa³ siê byæ ju¿ zmêczony. Publiczno¶æ t³umnie szala³a pod scen± i domaga³a siê bisów. Widocznie siê nie znam :) bo mnie tam nie by³o. W koñcu wyst±pi³ d³ugo oczekiwany CH District - Mirek wspierany przez DJa - warto by³o czekaæ. Rozbrzmia³ porywaj±cy i niebanalny IDM. S³ychaæ, ¿e CH District konsekwentnie udoskonala swoje umiejêtno¶ci, rozwija talenta i dawno osi±gn±³ europejski poziom. Niestety lokal powoli zaczyna³ siê wyludniaæ. Ogó³em przesz³o ponad 200 osób, co nale¿y uznaæ za sukces.
Jednak je¶li mia³bym festiwal potraktowaæ jako konkurs to w moim rankingu najwy¿ej uplasowa³by siê synta[xe]rror. Po prostu na d³u¿sz± metê wypracowywany przez niego styl jest ciekawszy, najmniej nudz±cy. Gdyby kto¶ pyta³: nie, nie... Naczelnego nie by³o na scenie.
-- to [8 kwietnia 2006]
ostatnie relacje autora: - Dead Can Dance - 31.03.2005, Warszawa, Sala Kongresowa -- [8 kwietnia 2005]
powrót do relacji »
|