1. Plainsong, 2. Pictures of You, 3. Closedown, 4. Love Song, 5. Last Dance, 6. Lullaby, 7. Fascination Street, 8. Prayers for Rain, 9. The Same Deep Water As You, 10. Disintegration, 11. Homesick, 12. Untitled
Co mo¿na napisaæ o takiej p³ycie jak "Disintegration", co nie zosta³o ju¿ napisane? Co nowego da siê wnie¶æ do zbiorowej ¶wiadomo¶ci kilkuset wiernych czytelników na temat pozycji obowi±zkowej, od której ju¿ nie raz puch³y uszy, a która zaje¿d¿ana by³a najpierw na 'legalnych piratach', pó¼niej pierwszych kompaktach, edycjach deluxe, a wreszcie picture-discach i 180-gramowych winylach, prze¿ywaj±cych obecnie swoj± trzeci± m³odo¶æ. Zgodnie z obserwowanym od kilku lat trendem powinienem napisaæ jak wysoce beznadziejny ten album jest, jak± zdrad± i samobójstwem by³o wydanie go przez The Cure i jeszcze parê innych bzdur maj±cych na celu jedynie zm±cenie wody ku psychicznej erekcji autora. Oczywi¶cie tego nie zrobiê, bo by³oby to k³amstwo godne ¶liskich gazet; "Disintegration" jest i pozostaje nie tylko opus magnum The Cure, nie tylko jednym z najja¶niejszych fajerwerków na koniec cudownej muzycznej dekady, ale i ¶cis³± czo³ówk± najlepszych albumów w ogóle jakie w ¿yciu s³ysza³em. A to mi wystarcza za pretekst do nieskrêpowanej gloryfikacji zaklêtych tu mocy.
To za co ta p³yta jest kochana nazywa siê Roger O'Donnell - jednorazowy klawiszowiec zespo³u, który mimo woli zast±pi³ kontuzjowanego alkoholem Lol'a Tolhursta. Jego partie wraz ze wsparciem Simona Gallupa wchodz± w reakcje z gitarami Roberta Smitha i Porla Thompsona, co tworzy te charakterystyczne, nieprawdopodobnie trwa³e pejza¿e muzycznej cudowno¶ci, jaka otwiera i penetruje wiêkszo¶æ kompozycji. W tej krainie znów trwa zimno i smutek, momentami wrêcz do znudzenia, lecz wszelkie oznaki ponownego triumfu królestwa ciemno¶ci i lodu zostaj± czym prêdzej stopione przez indukcjê emocji. Nagromadzone, upakowane warstwy powoli przetaczaj±cych siê d¼wiêków i jêków budz± podziw majestatu, a jednocze¶nie wzruszaj± intymno¶ci± i otwarto¶ci±, tworz±c jedn± z najbardziej osobistych p³yt Smitha, skoncentrowan± na jego smutku i autokratycznych tragediach. Ta muzyka wci±ga pod wodê i ko³ysze do snu, te przepiêkne piosenki mog± trwaæ w nieskoñczono¶æ, a ogrzewaj±ce serce klawisze i elegiczne gitary pozostaj± w pamiêci na zawsze, tu¿ obok najlepszych wspomnieñ i obrazu spe³nienia.
Kontekst sukcesu tej p³yty jest do¶æ szczególny. W trakcie swojej kariery, Smith najpierw chcia³ uciec z mroku który sam stworzy³, czego kulminacj± by³o nastrajaj±ce samobójczo "Pornography". Zacz±³ wiêc nagrywaæ piosenki weselsze, bardziej popowe, nacechowane mi³o¶ci± i pochwa³± ¿ycia (czego owocem by³o chocia¿by "Kiss Me Kiss Me Kiss Me"). To przynios³o zespo³owi du¿y sukces komercyjny, now± s³awê i nowych fanów, czyni±c ze Smitha ikonê MTV i idola nastolatek. "Disintegration" mia³o byæ kolejn± ucieczk± - powrotem do sensu istnienia The Cure, komercyjnym samobójstwem w nowym mroku, gdzie nie nikt bêdzie siê musia³ do nikogo odzywaæ ani u¶miechaæ. Tymczasem p³yta zosta³a okrzykniêta arcydzie³em, sprzeda¿ posz³a w miliony, a na zespó³ i z natury nie¶mia³ego Smitha czeka³y za oceanem stadiony football'owe, wype³nione g³odnym kilkudziesiêciotysiêcznym t³umem nastolatek w trupim make-up'ie. Tym samym, na najwy¿szym mo¿liwym poziomie, mrok i pop poda³y sobie swoje trójpalczaste d³onie. I du¿o rzeczy przesta³o mieæ znaczenie. Dezintegracja.