1. U.G., 2. Oj, 3. Ki Ka, 4. Skarb, 5. Latarka, 6. Czy Ju¿ Wiesz, 7. R.G.H., 8. Znajd¼ i We¼, 9. Lubiê Ciê, 10. Wiem i Mam, 11. Za D³ugo, 12. Zaraz Wracam, 13. Obietnica, 14. Uk³ad Gwiazd
Nale¿y mi siê ch³osta. Zjad³em dwa talerze pomidorowej z makaronem, trzy wielkie mielone z pyrami i surówk±, przejrza³em codzienn± prasê - rzadko czytam przy jedzeniu - nie trudno wówczas o niestrawno¶æ. Rzuci³em okiem na poczytne witryny internetowe i o ma³y w³os nie pad³em ofiar± medialnej bañki. Otó¿ jedna z tych¿e witryn rozpisywa³a siê o kontrowersyjnej sesji zdjêciowej polskiej wokalistki, która odnios³a sukces w... moskiewskiej rozg³o¶ni radiowej. Sprawdziæ - nie sprawdziæ? Chwila zawahania - wiadomo rodzimy 'szo³biz' to syf. Nasze rozbuchane przepastnym ego pop-gwiazdki i sukces na obcym terenie? Jaki¶ ¿art? Komentarze internautów w wiêkszo¶ci nieprzychylne. Bior±c pod uwagê przekrój spo³eczeñstwa, wypadkow± gustów i gu¶cików i 'tego, co idzie' - znakomicie. Czytam dalej. Jad± w przybytkach muzyki niezale¿nej z t± p³yt± jak z workiem piasku: 'obciach', 'mainstreamowy kicz', 'dyletanctwo', 'kolejna facjata z hitem tego lata', 'product placement w ¶wiecie audio', etc etc...
Rosjanin Igor Czerniawski (ten sam, który udziela³ siê m.in. w AYA RL) i kêdzierzawa gryficzanka, niejaka Katarzyna Alina Okoñska, od blisko piêciu lat wspó³pracuj± ze sob±. Owocem tego niezwyk³ego melan¿u s± ju¿ dwie p³yty. Ostatnia ukaza³a siê pó³tora roku temu (!). Oboje uporczywie próbuj± siê wpasowaæ w muzyczn± pop imprezow± awangardê, czego przyk³adem jest i ten album. Z w³a¶ciw± sobie znajomo¶ci± mo¿liwo¶ci wokalnych artystki umie¶ci³bym 'to co¶' gdzie¶ miêdzy Reni Jusis, a psychodelicznie usposobionym AbradAbem ("Oj"). Muzycznie to niewybredna, mocno uproszczona mieszanka Andersa Trentemø'llera i Matiasa Aguayo z baz± producentów zrzeszon± w obozie BPITCH Control. Niestety w tym wymiarze nie jest to gwarantem sukcesu. Ramona Rey z pewno¶ci± by³aby zjawiskiem dwie, trzy dekady temu. Z tak piêtnowanymi na ka¿dym kroku eksperymentami z aplikowaniem nieartyku³owalnych zg³osek i kontrolowanym chaosem na piêciolinii spotykamy siê wszak ju¿ u ¼róde³ umuzykalniania wolnych elektronów przeskakuj±cych z drenu do bazy tranzystora polowego (Liaisons Dangereuses na ten przyk³ad).
Promocja rz±dzi siê swoimi prawami, wielk± krzywdê wyrz±dzaj±c swoim protegowanym. Pó¼niej siê dziwiæ ¿e jeden czy drugi znika i nikt o nich nie pamiêta. EMI nie pró¿nuje bezczelnie naginaj±c rzeczywisto¶æ. Szkoda tylko, ¿e arty¶ci dostosowuj± poziom prowadzenia siê poza scen± do z góry narzuconych za³o¿eñ. Co przera¿a, to minimum samokrytyki, którego brakuje zarówno do¶wiadczonemu Czerniawskiemu jak i samej Okoñskiej. Bzdur± jest dorabianie ideologii produktowi, jakoby ten mia³aby byæ rzecz± now±, prze³omow±, nie odkrytym jeszcze gatunkiem muzycznym. O ile Okoñskiej nie ma siê co dziwiæ - bo m³oda, nieopierzona, rz±dna rozg³osu - o tyle ¿al, ¿e samemu Czerniawskiemu udziela siê to przybieraj±c formê, b±d¼ co b±d¼, adolescencyjnego kryzysu to¿samo¶ci. Fakt, nie lada sztuk± jest dobrze sprzedaæ gówno w sreberku. Dobra muzyka obroni³aby siê sama - z perspektyw± s³omy wystaj±cej z butów ju¿ niekoniecznie. 'Fajowe' s± "Czy Ju¿ Wiesz", "Obietnica" (g³ównie za folklorystyczne chórki w refrenie) - bo to najzwyklejszy electro-pop dla mas.