1. Vortech I, 2. Barbarossa, 3. Joy, 4. Why Are You Here?, 5. Exultation, 6. The Musclemen, 7. Come Alive, 8. Vortech II, 9. Lord of the Flies
Praktycznie niemo¿liwym by³o, aby po "Cyberii" Marc i Phil nagrali równie znakomit± p³ytê. I mo¿e "Barbarossa" jest dobra, ale nie dorównuje poprzedniczce, jak równie¿ "Antimatter". Z kolei jest nadal du¿o lepsza od "Interference" (do której po czasie odczuwam raczej niechêæ, za bardzo drum'n'bass tam króluje); czyli w klasyfikacji ogólnej trzecie miejsce. Tym razem grupa trochê wpatrzy³a siê w Prodigy, jednak od pierwszych d¼wiêków "Vortech I" s³ychaæ, ¿e to Cubanate. Ha³as na maxa, metalowe techno, z przesterowanym wokalem - to nowinka. Pierwszy kawa³ek - rewelacja, totalny chaos; utwór tytu³owy bardzo d³ugo rozkrêca siê, ale to wci±¿ zmasowany atak na parkiet. Singlowy "Joy" bardzo przypomina dokonania Reznora, z kolei "Exultation" i "Come Alive" idealnie pasowa³yby na "Cyberiê". Brakuje jednak 'momentu' na miarê "Body Burn", nie wspominaj±c oczywi¶cie o "Oxyacetylene". S± kawa³ki dobre, brak wybitnych. P³yta nadal jednak zachwyca swoj± surowo¶ci±, a zarazem to najbardziej 'dojrza³a' produkcja Anglików. Czas poka¿e, czy bêd± umieli jeszcze czym¶ zaskoczyæ, mile widziana jednak powtórka z rozrywki. Czyli szybkie rytmy z okolic techno, ostre gitarowe riffy i wrzeszcz±cy Marc. Piorunuj±ca mieszanka, która na "Barbarossie" najbardziej s³yszalna jest w utworze tytu³owym.