1. In_Sect, 2. First (feat. The Unik), 3. My Dog, 4. Revolution HXC (feat. Real Fake Mc & Plan Nine), 5. Evil League (remix by Hecq), 6. Law of the Universe (feat. Ben Sharpa & Ill Smith), 7. I Believe in..., 8. Icon, 9. Broken Note: War in the Making (remix by Niveau Zero), 10. Gracilicornis, 11. Hyperlord (feat. Ill Smith)
Zapomnijcie na te kilka akapitów o A.D. 2011, a szybciej uwierzycie w to, ¿e Benny Boysen wcale nie zas³u¿y³ sobie na tytu³ najbardziej nieszablonowego i nieprzewidywalnego producenta ostatnich miesiêcy ("Avenger"). Zapomnijcie na chwil parê o jego karko³omnych turbulencjach, które wypadaj± mizernie przy numerach, jakie ponad pó³ roku wcze¶niej wykrêci³ inny sabota¿ysta, tym razem znad Sekwany.
Pary¿anin, Frédéric Garcia przygodê z muzyk± rozpoczyna³ jako... basista w metalowej kapeli. Ta z kolei nie stroni³a od nawi±zywania wspó³pracy z czarnymi raperami (daleki jestem w tym przypadku od rasistowskich uszczypliwo¶ci). "In_Sect" to pierwszy i jak dotychczas jedyny longplay obracaj±cego siê w krêgach dubstep, jego autorskiego projektu Niveau Zero. W 2009 roku trzy ró¿ne t³ocznie wyda³y trzy ró¿ne winyle opatrzone sygnatur± NZ. Mimo to jedynym piêtnem jakie po sobie zostawi³y na tym wydawnictwie jest "Evil League" (w dodatku w remiksie nie byle kogo, bo wspomnianego wcze¶niej Boysena). W roku nastêpnym pojawi³y siê dwa kolejne: we wspó³pracy z rodzeñstwem Matta 12"-owe "Venom", oraz kolaboruj±ce w ramach splitu DJ Hidden&Broken Note/Niveau Zero&Balkansky w duecie z Ivanem Szopowem - "Obey".
Garcia w ¿aden drastyczny sposób nie odcina siê od swoich korzeni. Ciê¿ki gitarowy riff oraz fantazyjne, zabarwione politycznie 'rapowanki' w zasadzie nie schodz± w przypadku "In_Sect" z pierwszego planu. Leniwy (chc±c byæ trendy powiedzieliby¶my 'baunsuj±cy'), narkotyczny bas prze¶widrowuje kolejne kreacje, a spadaj±ce niczym grom z jasnego nieba ciê¿kie, metaloplastyczne inklinacje w po³±czeniu z piekieln± dynamik± przyprawiaj± niejednokrotnie o drobnofaliste dr¿enia tkanek wywo³ywane nieskoordynowanymi skurczami miê¶ni. Nazwiska, tudzie¿ pseudonimy u¿yczaj±cych g³osów pewnie i tak niewielu cokolwiek powiedz± (póki co kojarzê jedynie Bena Sharpê ze wspó³pracy z Idem), ale stanowi± doskona³e dope³nienie pope³nianych imaginacji. ¯yczmy sobie wiêcej takich ra(ryta)sowych akcentów, poniewa¿ s³owo 'dubstep' nabiera w ostatnim czasie coraz bardziej mia³kiego i bezp³odnego znaczenia i wiele wskazuje na to, ¿e wkrótce podzieli los ongi¶ rozwojowego, dzi¶ jad±cego w zasadzie na nazwiskach 'idm'u'.
Jest pomys³, który wreszcie przybra³ odpowiedni± szatê! Jest satysfakcja, która przymknie usta wszêdobylskim malkontentom, lub przynajmniej po³amie im o³ówki:)! Par excellence!