¤ Menuo Juodaragis - 24-26.08.2001, Litwa, Sudeikiai ¤

5 rano nad jezioremTo ju¿ pi±ta edycja litewskiego festiwalu, który propaguje dokonania g³ównie rodzimej sceny alternatywnej, choæ wyst±pi³y tam równie¿ zespo³y z Estonii, £otwy, a tak¿e jednoosobowe projekty z Finlandii, a nawet USA. Do ma³ej miejscowo¶ci Sudeikiai nad jeziorem Alausas (wschodnia Litwa) przyby³a g³ównie "tubylcza" publiczno¶æ, ale mo¿na by³o te¿ natkn±æ siê na Niemców, Holendrów, Rosjan, £otyszy i ca³kiem spor±, bo jedenastoosobow± grupê Polaków, którzy okazali siê ma³± sensacj±. Poruszenie wzbudzi³y lateksowe ciuchy, obro¿e, gorseciki, piercing. Taki wygl±d na Litwie jest jeszcze do¶æ egzotyczny nawet w¶ród undergroundu.

Wracaj±c jednak do meritum: w za³o¿eniu Menuo Juodaragis ma byæ czym¶ wiêcej ni¿ tylko wydarzeniem muzycznym. To spojrzenie i uk³on w stronê dawnej kultury ludów ba³tyckich, kola¿ wspó³czesno¶ci z duchem przodków. Miejsce, gdzie pogañski metal miesza siê z folkiem, a industrial i elektronika wchodz± w uk³ad z rytualnymi i etnicznymi d¼wiêkami.

¶wit nad jezioremPrzekrój stylistyki prezentowanej przez wykonawców by³ bogaty: od etnicznego folku przez metal, gotyk, brzmienia industrialne, ró¿ne odcienie elektronicznych rytmów, eksperymentaln± awangardê, ambient, do "plemienno-rytualnych jazd". Oprócz tego przygotowano równie¿ specjalne wystawy fotografii i rze¼by, odczyty na temat kultury, instrumentów ludowych, mitologii ludów ba³tyckich, projekcje filmów, a tak¿e dawne obrz±dki, pokazy teatralne oraz walki wojowników.

du¿a scena nad jezioremAle zacznijmy od pocz±tku. Do Sudeikiai dotar³em wraz ze znajomymi z lekkim opó¼nieniem w pi±tek po po³udniu. Po znalezieniu kwatery mieszkalnej spokojnie mo¿na ju¿ by³o udaæ siê na "Ma³± Scenê" (Wooden House). Tu ma³a dygresja: wynajêcie pokoju kosztowa³o od 5 do 25 z³ za dobê od osoby, namiotowisko by³o nieodp³atne, karnet to oko³o 17 z³ i de facto dotyczy³ tylko ma³ej sceny. "Du¿a Scena" nad jeziorem mia³a wystartowaæ nastêpnego dnia i by³a "darmowa". Rzecz jasna, przewidziano tam wystêp mniejszej ilo¶ci artystów, jednak nieco bardziej przystêpnych dla szerszej widowni, której spodziewano siê liczniej w sobotê. Z przyczyn podanych powy¿ej ominê³o mnie kilka pierwszych koncertów. Z ³adnie wydanego programu wynika³o, ¿e mog³o byæ interesuj±co. Niedosyt tym wiêkszy, ¿e przez kolejne dwie godziny mina mi rzed³a z minuty na minutê, bowiem wykonawcy atakowali wybitnie niestrawn± dawk± swoich wizji muzycznych.

Girnu GiesmesO ile jeszcze Girnu Giesmes by³ w miarê przyzwoity, choæ bez rewelacji, taki elektroniczny lekki transik, to popis Amerykanina o litewskich korzeniach z k984theFungalKingdom by³ jeszcze bardziej odjechany od nazwy. ¦ciana d¼wiêku z samplera, raczej ciê¿ka sama w sobie, w po³±czeniu z wrzaskliwym ¶piewem, skutecznie zmusza³a do ewakuacji z sali. Podobno to co gra k984tFK to "metalowo-industrialny hip-hop z Los Angeles". No có¿, zawsze wola³em europejsk± estetykê i chyba tak zostanie.

Nastêpny SkyForger okaza³ siê hitem wieczoru dla metalowców. £otewski zespó³ przypomina³ co¶, co mog³o kojarzyæ siê z polsk± scen± heavy metalow± z lat 80'tych. Niestety niektóre melodie i riffy by³y tak ¿enuj±ce, ¿e znów musia³em opu¶ciæ salê. Nie przeszkadza³o to jednak publice szaleæ w najlepsze - headbanging odchodzi³ na ca³ego.

AnapilisZastanawiaj±c siê "co ja w³a¶ciwe tu robiê", czeka³em na Anapilis, który mia³ tchn±æ trochê "gotycko¶ci". I rzeczywi¶cie tak siê sta³o. Na dzieñ dobry grupa wykaza³a siê odpowiednim image. Taka gotycka wersja ZSMP'owców (je¶li kto¶ jeszcze pamiêta jak tacy wygl±dali), tylko zamiast czerwonych krawatów naturalnie - czarne. Do tego bia³e koszule w nie³adzie, czarne lateksowe spodnie, bia³e twarze i czarna szminka na ustach, no i oczywi¶cie ³adna wokalistka w prze¶wituj±cej sukieneczce. Anapilis to taki mocniej zelektryfikowany goth-metal. G³ównym wokalist± okaza³ siê jednak, a mo¿e na szczê¶cie, mê¿czyzna, co by³o ciekawym urozmaiceniem i odej¶ciem od typowej konfiguracji w goth-metalu. Niebanalnie prezentowa³y siê tak¿e podk³ady klawiszowe - ma³o typowego patosu, a sporo dziwnych, czasami wrêcz niemelodyjnych plam d¼wiêkowych, co dodawa³o charakteru ich muzyce.

Pó¼niej zgromadzeni us³yszeli Coal Color Amplifier. Panowie mieli do¶æ urozmaicone instrumentarium obok klawiszy, mikserów, komputera, stosu przetworników - radio. Szczególnie improwizacje na falach radiowych robi³y wra¿enie. Grali do¶æ ciê¿ko: ostry beat, zabawa mikserami i przetwornikami. Wokalista niestety z gatunku ekspresyjnych, produkowa³ co¶ pomiêdzy krzykiem, a ¶piewem. W ich poczynaniach czuæ by³o jednak jaki¶ zamys³, co pozwoli³o mi wytrzymaæ a¿ 15 minut, pó¼niej musia³em skapitulowaæ w obawie o narz±dy s³uchu.

Kolejny Accident okaza³ siê mi³± tribalowo-etniczn± elektronik±. Mo¿e troszkê zbyt ³amane rytmy i za ma³o transowo¶ci jak dla mnie, niemniej by³ to drugi wystêp, na którym wytrwa³em w ca³o¶ci.

Wreszcie, równie¿ elektroniczny, McKaras. Szalenie intryguj±ca tribalowo-transowa muzyka. Niestety, poniewa¿ zmêczenie i chêæ snu dawa³y znaæ o sobie, po dwóch utworach uda³em siê na zas³u¿ony odpoczynek. O ile McKaras mia³ siê pojawiæ raz jeszcze, jako jedna z gwiazd na du¿ej scenie, wieczorem (koncerty zaczyna³y siê popo³udniu i koñczy³y nad ranem dnia nastêpnego), to kolejne dwa zespo³y, które zagra³y jeszcze tego ranka (Artek i Donis) przesz³y mi "ko³o ucha".

Szczególnie ¿a³ujê Donis, gdy¿ po wys³uchaniu sk³adanki, któr± zakupi³em, to w³a¶nie oni zrobili na mnie najwiêksze wra¿enie. P³yta "Dark Fire Dancing" zawiera kompilacjê dokonañ ba³tyckiej sceny metalowej czerpi±cej z folkloru regionu. Niew±tpliwie mo¿e byæ atrakcyjna dla mi³o¶ników pogañskiego metalu, szczególnie, ¿e jest bardzo ³adnie wydana i jako bonus zawiera okazjonaln± zapalniczkê z logo p³yty (ca³o¶æ w cenie 25 z³). Wracaj±c do Donis, jest to w zasadzie jedyna grupa na tej sk³adance, która nie gra metalu tylko atmosferyczny folk, w dodatku inspirowany wymar³± kultur± prusk±. (Dok³adnie t±, do której wyniszczenia przy³o¿yli rêkê nasi dziadowie). W efekcie otrzymujemy co¶ pokrewnego twórczo¶ci Dead Can Dance z okresu "Into The Labyrinth". Warto zapamiêtaæ tê nazwê, bo je¶li pozosta³e kompozycjê s± tak wspania³e, to nale¿y stan±æ na g³owie i zdobyæ ten materia³.

Mo¿e teraz troszkê o pozamuzycznych atrakcjach festiwalu, których pe³ny odbiór uniemo¿liwia³a niestety bariera jêzykowa. Po przespaniu kilku godzin, pe³en nowych si³ uda³em siê na "Rytualne Wzgórze" oddalone o kilkaset metrów. W sobotê po po³udniu odby³y siê tam: teatralny spektakl nawi±zuj±cy do mitów lub historycznych wydarzeñ oraz pokaz walki na miecze, topory i w³ócznie. O ile po tym pierwszym czu³em lekki niedosyt, gdy¿ zabrak³o zawodowych kostiumów, widoczny by³ brak profesjonalizmu m³odych, amatorskich aktorów, to drugi "szo³" by³ ju¿ na ca³kiem przyzwoitym poziomie. Wojownicy ok³adali siê zdrowo i bez oszczêdzania. Kilka grubych tarcz zosta³o posiekanych w drzazgi, parê toporów i w³óczni po³ama³o siê. Nie muszê chyba dodawaæ, ¿e wojownicy dostali ogromne brawa za swoje zaanga¿owanie.

Wracaj± zahaczy³em jeszcze o jak±¶ prelekcjê, wystawê fotografii i przez chwilê przyjrza³em siê stoisku z rêcznie robion± bi¿uteri± i runicznymi talizmanami. Raj dla p³ci piêknej - srebro, mied¼ i to wszystko podszyte magi±, choæ muszê przyznaæ, ¿e panowie te¿ czynili sporo zakupów.

Oko³o godziny 17:00 na du¿ej scenie pojawi³ siê mê¿czyzna grubo po czterdziestce, ze sporym brzuszkiem. Algirdas Klova, bo to o nim mowa, jest kim¶ w rodzaju guru od spraw folku na Litwie. Ma w³asn± audycjê w TV, wyk³ada na uniwersytecie, udziela siê w kilku projektach muzycznych. Krótki, dziesiêciominutowy wystêp przebieg³ z ma³ymi problemami, gdy¿ nagle pad³o nag³o¶nienie. Nie przeszkodzi³o to jednak arty¶cie kontynuowaæ gry na flecie, czym okaza³ du¿± klasê. Zrobi³ po prostu swoje. Zalet± instrumentów akustycznych jest to, ¿e nie potrzebuj± tak prozaicznej rzeczy, jak± jest pr±d. Publiczno¶æ w skupieniu ws³uchiwa³a siê w grê Klovy, a po zakoñczeniu nagrodzi³a g³o¶n± owacj±.

SkyForgerNastêpni pojawili siê cz³onkowie SkyForger. £otysze, którzy poprzedniego dnia nie przypadli mi do gustu, pokazali siê z diametralnie innej strony. Ubrani w stroje wojów, wyposa¿eni w instrumenty ludowe, zagrali wi±zankê tradycyjnych pie¶ni ³otewskich. Z zapowiedzi wynika³o, ¿e by³y to dawne "songi" wojenne. Zespó³ przyci±gn±³ spor± grupê miejscowych metalowców, którzy wspomogli ich wokalnie. Ca³o¶æ okaza³a siê w miarê interesuj±c± rzecz±. Panowie powinni skupiæ siê w swej twórczej dzia³alno¶ci bardziej na folku ni¿ metalu, co by³oby chyba z wiêkszym po¿ytkiem dla wszystkich.

Z kolei Skyle z Aiste Smilgeviciute zaprezentowa³ nam sentymentalny rock, czyli "po naszemu" co¶ w klimatach poezji ¶piewanej. Dwie akustyczne gitary, perkusja, dodatkowe bêbny, harmonia i wokalistka o delikatnym g³osie. Ich koncert w promieniach zachodz±cego s³oñca na tle przepiêknego jeziora by³ ca³kiem sympatyczny. Taka ma³a chwila wytchnienia i odpoczynku.

Metalowy Ugnelakis, z go¶cinnym udzia³em chóru Kulgrinda, nie zab³ysn±³ niestety niczym specjalnym. Akustyk te¿ siê nie sprawi³ najlepiej. Kilkunastoosobowy chór by³ niemal¿e nies³yszalny, przez co zupe³nie nie robi³ wra¿enia, jakie powinien.

Forgotten SunriseW miêdzyczasie zapad³ zmrok, na scenie zainstalowa³ siê estoñski Forgotten Sunrise. I jak siê pó¼niej okaza³o by³ dla mnie najciekawszym zjawiskiem tego festiwalu. Maj±cy korzenie w death metalu, ale w zasadzie poza sporadycznymi momentami odleg³y ju¿ od takiej stylistyki. Powiedzia³bym raczej, ¿e to co uprawiaj± Estoñczycy to inteligentny progresywny metal. (Progresywny NIE w znaczeniu art-rockowy, progresywny = postêpowy, poszukuj±cy, rozwijaj±cy siê). W ich muzyce by³o sporo elektroniki, jako i¿ zrezygnowali z ¿ywej perkusji. W jednym z utworów ¶piewanym na g³os mêski i ¿eñski pojawi³ siê duch Dead Can Dance, w innym lekko funkuj±cy bas przywodzi³ na my¶l Abbê z lat 70'tych. Do tego oczywi¶cie dwie gitary, czasem ostre, czasem delikatnie snuj±ce swoje tematy melodyczne. Wokalista parê razy króciutko postraszy³ growlingiem, ale wiêkszo¶æ partii ¶piewa³ normalnie, a czasami wrêcz lirycznie. Szczególnie w dialogach z wokalistk±, która jednocze¶nie spe³nia³a funkcjê klawiszowca i skrzypaczki, nie wspominaj±c, ¿e wizualnie te¿ cieszy³a oko widza. Gdy skoñczyli, czym prêdzej uda³em siê zapolowaæ na ich mini-album "Animal Flesh", przez co spó¼ni³em siê na koñcz±cy funkcjonowanie du¿ej sceny popis wspominanego ju¿ wcze¶niej McKaras'a.

Przy ¶wietle ksiê¿yca jego plemienno-transowe d¼wiêki robi³y jeszcze wiêksze wra¿enie. Spora czê¶æ widowni ko³ysz±c siê zapatrzona by³a w "taniec ¶wiate³", który zmieni³ pobliskie drzewa w naturaln±, kolorow± scenografiê. W zasadzie trochê szkoda, ¿e nie mo¿na by³o zostaæ w stanie takiej "jazdy" do rana, lecz z drugiej strony w Wooden House równie¿ rozpoczêto wystêpy.

Gdy tam dotar³em gra³ Trolis & The Giberlingers. Ten ambientowy projekt niestety kiepsko sprawdzi³ w wype³nionej po brzeg sali. Dwie¶cie rozgadanych osób skutecznie przeszkadza³o w skupieniu siê nad przekazem artystycznym. Tak± twórczo¶æ zdecydowanie lepiej odbiera siê w zaciszu domowym.

Przyszed³ czas na lokaln± gwiazdê. Siela pokaza³a siê ze zdecydowanie lepszej strony, ni¿ u nas na tegorocznym Castle Party. Na pewno spowodowane by³o to wspania³ym, wrêcz entuzjastycznym przyjêciem publiczno¶ci i d³u¿szym (a w zasadzie normalnym, w porównaniu do C.P.) koncertem. Jakby nie by³o, byli na swoich "¶mieciach". Tyle, ¿e osobi¶cie jako¶ nie mogê siê przekonaæ do ich gotyckich dokonañ. Wokalista, nie bêd±cy wybitnym ¶piewakiem, w po³±czeniu z jêzykiem litewskim, który nie nale¿y do najbardziej ¶piewnych na ¶wiecie, skutecznie pog³êbi³ to wra¿enie.

Nastêpnie pojawi³o siê UFO w postaci IVTKYGYG, co w rozwiniêciu daje Ir Visa Tai Kas Yra Grazu Yra Grazu i cokolwiek by to znaczy³o, muzyka okaza³a siê byæ jeszcze mocniej wykrêcona ni¿ nazwa. Instrumentarium wydawa³o siê do¶æ obiecuj±ce, gdy¿ obok standardowego zestawu rockowego, znalaz³y siê tam ró¿ne przeszkadzajki, instrumenty ludowe, a nawet rury. Niestety, zaawansowani wiekowo awangardzi¶ci w typie hipisowskim (d³ugie w³osy i brody, niektórzy z lekk± ³ysink±) dalece odjechali we w³asne ¶wiaty, niekoniecznie daj±c mo¿liwo¶æ wnikniêcia do nich postronnemu s³uchaczowi. Ja lubiê ró¿ne dziwne d¼wiêki, ale tu dawka "modern music" jak dla mnie by³a zbyt "post-modern". "UFOlogiczny" rock to chyba dobre okre¶lenie.

Kolejna grupa - Notanga zaprezentowa³a mieszankê cyber-ethno-folk-core'u. Ostry beat z komputera, podkre¶lony ¿yw± perkusj±, mia¿d¿±ca gitara, piszcza³ki, kobza (lub co¶ podobnego) i wokalista niemal punkowo wykrzykuj±cy teksty da³y w sumie energetyczn± mieszankê, która postawi³a na nogi wiêkszo¶æ audytorium. By³ to jeden z najlepszych festiwalowych koncertów, a na pewno jeden z najbardziej ¿ywio³owych, zarówno je¶li idzie o zachowanie zespo³u, jak i fanów.

Swoistym przerywnikiem okaza³ siê 4got10, czyli lider Forgotten Sunrise, który jest równie¿ DJ'em i miksowa³ trip-hop z break-beatem.

Natomiast Tiermes z Finlandii uraczy³ wszystkich gitarowymi, brzmieniowo-formalnymi eksperymentami. Moje traumatyczne doznania podczas tego wystêpu potêgowa³ w³±czony stroboskop. Jedynie cz³onkowie UFO-band'u domagali siê bisu, ale w ich przypadku by³o to usprawiedliwione.

Na nieszczê¶cie ten wieczór okaza³ siê wysypem artystów "poszukuj±cych". Ika-e nawi±za³a do poczynañ poprzedników i zaproponowa³a równie¿ ciê¿ko strawn± pigu³kê.

SeduI na zakoñczenie Sedu ze swoj± taneczn± elektronik±. Niestety na placu boju pozostali ju¿ nieliczni widzowie. Wraz ze znajomymi uznali¶my, ¿e na nas te¿ ju¿ pora. Jeszcze tylko chwilka nad jeziorem, gdzie rankiem zaleg³a mg³a tworz±c niesamowity widok i powoli trzeba by³o ¿egnaæ siê z Sudeikiai.

Podsumowuj±c: kilka interesuj±cych zespo³ów, kilku ¶redniaków, no i kilku wizjonerów, do tego magiczne i przepiêkne miejsce oraz wspania³a, przyjacielska atmosfera, dziêki zgromadzonej oko³o siedmiusetosobowej publiczno¶ci (je¶li kto¶ pamiêta klimat pierwszych edycji Castle Party z Grod¼ca to mniej wiêcej mo¿e sobie wyobraziæ). Czegó¿ chcieæ wiêcej? Kto¶ móg³by rzec: "Taniego piwa". Ale¿ wedle ¿yczenia: pobliski sklep spo¿ywczy by³ rajem dla mi³o¶ników z³ocistego trunku. Do wyboru kilka rodzajów napoju z pobliskiego browaru w Utenie, w cenie oko³o 7 z³ za 2 l. !!! Tak wiêc, do zobaczenia w przysz³ym roku.

-- MarKuch [15 listopada 2001]

powrót do relacji »


Szukaj:

nowe na stronie:
Decondition ‎&…
Maison Close –…
Nyodene D – Eden…
Consumer Electronics…
Nova - Utopica Musa
SPK - Zamia Lehmanni…
Feanch, Dutour, Lubat…
The Third Eye Foundati…
Dissonant Elephant - 5…
Club Alpino - Woouldy
Club Alpino - Tunga
Roman Wierciñski - We ar…
Jan Grünfeld - Music f…
Simfonica - Song of the…
Roman Catholic Skulls…
Chvad SB - Phenomenali…
Lonsai Maikov - Déce…
Robert Henke w Chorzowie
Dog in the Evening…
Sublamp - Cathedrals o…
wiêcej »

polecamy | wiêcej »

© 1996-2024 postindustry.org


wygenerowane w 0.009 s.