¤ 12. Wave-Gotik-Treffen - 06-09.06.2003, Lipsk ¤

Tegoroczna, dwunasta edycja festiwalu Wave Gotik Treffen odby³a siê w dniach 6-9 czerwca w Lipsku w Niemczech. Jest to prawdopodobnie najwiêkszy festiwal obecny na scenie mroczno-alternatywnej na ¶wiecie. Na tegorocznej edycji zagra³o oko³o 140 zespo³ów. Przyby³ych do Lipska go¶ci bawi³o równie¿ kilkudziesiêciu DJ z ró¿nych stron ¶wiata, zarówno ludzie na co dzieñ graj±cy w najpopularniejszych zespo³ach sceny, takich jak Haujobb czy VNV Nation, DJe którzy zd±¿yli zdobyæ s³awê na wielu innych festiwalach (DJ Frank D’Angelo) jak i ci znani tylko w w±skich krêgach. Poza tym wszelakie inne atrakcje, których mo¿na siê spodziewaæ na tak du¿ej imprezie: dziesi±tki sklepów w których mo¿na by³o znale¼æ wszystko od rarytasów p³ytowych, które czêsto by³y dro¿sze od samego biletu na WGT, przez sztuczne w³osy, a¿ do najwymy¶lniejszych akcesoriów erotycznych. Dla chêtnych odbywa³y siê równie¿ seanse kinowe, zarówno filmów jak i nagrañ z tras i koncertów, takich jak Past Perfect VNV Nation i najnowsze wydawnictwo The Cure, na które sk³ada siê koncert z materia³em z trylogii Pornography, Disintegration i Bloodflowers.

Przekona³em siê dlaczego tak wiele osób lubi je¼dziæ na WGT dla samej atmosfery. Ludzie mili, sympatyczni, grzeczni. Zero z³o¶liwych komentarzy, zarówno od przybyszy jak i od miejscowych. Nikt nikogo nie chce biæ. Poza tym pe³en luz. Ka¿dy siê ubiera jak chce, robi co chce. Mo¿e siê ca³y dzieñ opalaæ, albo zajadaæ bratwursta w rytm Rammsteina. Mo¿e te¿ i¶æ na koncerty. Wydaje mi siê, ¿e taka atmosfera na jaki¶ festiwalu u nas nie bêdzie mo¿liwa przez bardzo d³ugi okres czasu.

Najwiêksz± wad± festiwalu by³o to, ¿e sporo rzeczy, które chcia³em zobaczyæ siê pokrywa³o. I czasami by³y to rzeczy ca³kiem podobne gatunkowo / muzycznie. Ale w sumie trudno narzekaæ, bo zorganizowanie tak du¿ego festiwalu bez takiej sytuacji by³o by cudem. Jednak fakt, ¿e Blutengel pokrywa³ siê z Placebo Effect, Noisex z VNV Nation czy Black Tape for a Blue Girl i Diary of Dreams z Qntalem zmusza³ wiele osób do wybierania miêdzy dwoma zespo³ami, które ich ¶ci±gnê³y na ten festiwal. Inna rzecz budz±ca moje w±tpliwo¶ci to umieszczenie paru zespo³ów na scenach, gdzie w ogóle nie pasowa³y. Na przyk³ad God's Bow graj±cy miêdzy zespo³ami metalowymi czy Faith and the Muse i 69 Eyes wsadzone miêdzy zespo³y darkwave’owe. Jednak na szczê¶cie zdecydowana wiêkszo¶æ koncertów zaczyna³a siê i koñczy³a punktualnie tak, jak to by³o rozpisane w programie. Tak wiêc jak komu¶ siê co¶ nie podoba³o to móg³ sobie i¶æ na piwo, co¶ przek±siæ, zrobiæ zakupy a potem wiedzieæ dok³adnie o której nale¿y wróciæ i to tak, ¿eby sobie znale¼æ naprawdê porz±dne miejsce na nastêpny koncert.

Oficjalnie WGT zaczyna³o siê w pi±tek, ale ju¿ w czwartek odbywa³y siê imprezy. W Agra Halle Daniel Myer z Haujobba puszcza³ EBMowe standardy w ró¿nych miksach. Tymczasem na pole namiotowe przybywa³y rzesze ludzi. Nasz bus przyby³ do Lipska po godzinie 23, czyli wtedy, kiedy teoretycznie kasy ju¿ powinny byæ zamkniête, ale na szczê¶cie by³y czynne pó³ godziny d³u¿ej ni¿ przewidywano, dziêki czemu byli¶my w stanie znale¼æ wolny jeszcze kawa³ek ziemi pod namiot, co by³o nie lada sztuk±, gdy¿ pole namiotowe by³o ju¿ wtedy zape³nione prawie ¿e po brzegi. Potem tylko wycieczka pod prysznic, krótka wizyta w Agra Halle 4.2 i do namiotów.

Dzieñ pierwszy

Pi±tek by³ pierwszym oficjalnym dniem festiwalu. Na pole namiotowe ci±gle przybywa³y nowe osoby. W okolicach wczesnego popo³udnia zosta³y wyprzedane wszystkie Obsorgekarte, które upowa¿nia³y do korzystania z ¶rodków publicznego transportu w Lipsku oraz do nocowania na polu namiotowym. Tego dnia postanowi³em zostaæ na g³ównej scenie festiwalu, czyli w³a¶nie Agra Halle. Po oficjalnym powitaniu i „¶redniowiecznym” spektaklu na scenie pojawi³a siê grupa daj±ca show o stosunkowo ¶miesznej nazwie „Die Kleine Gruftschlampe”, czyli Ma³e Dziwki z Krypty. Panie, przy drobnej pomocy dwóch nie najszczuplejszych panów da³y ca³kiem efektowny (s±dz±c po ilo¶ci ludzi która nagle znalaz³a siê pod scen±) wampiryczny S/M show. Po szybkim zmyciu ze sceny mopem czerwonej farby wyszed³ przed publikê Cinema Strange. Zespó³ ten gra punkowo – chaotyczn± odmianê wczesnego gotyku, co skupi³o pod scen± zw³aszcza osoby wygl±daj±ce jak wariacje na temat Nicka Fienda oraz wielbicieli najsurowszej i najstarszej wersji gatunku. Wokalista miota³ siê po scenie, rozcz³onkowywa³ pluszowe misie i króliczki, którymi nastêpnie miota³ ze sceny.

Po Cinema Strange pojawili siê Meksykanie z Dulce Liquido, w swoim debiucie na scenie eurpejskiej. Pomimo, ¿e jest to solowy projekt Racso Agroyama to na koncertach wspomaga go Erk, z którym na co dzieñ gra w Hocico. Tutaj jednak Erk ogranicza siê tylko do gry na klawiszach. Na scenê najpierw wyszed³ na scenê Erk, a zaraz potem Racso w stroju mnicha, z wielkim kapturem zas³aniaj±cym ca³kowicie twarz. Koncert zacz±³ siê od jednego z noise’owych utworów z pierwszej p³yty, z tego co pamiêtam by³o to Psicosis. Podczas nastêpnego kawa³ka, który ju¿ by³ z wokalami Racso zerwa³ z siebie swój kaptur ujawniaj±c gumow± maskê przedstawiaj±c± nieco nadgni³ego zombie. Maska ta niestety wygl±da³a okropnie sztucznie i w trakcie koncertu zaczê³a siê odlepiaæ od twarzy Racsa, co wygl±da³o ju¿ zupe³nie tragicznie. Na szczê¶cie nie chodzi³o o stroje, tylko o muzykê, a ta strona wystêpu wypad³a bardzo dobrze, zw³aszcza kawa³ki bardziej noise’owe.

Nastêpnie na scenie zago¶cili panowie i panie z Umbra et Imago. Mozart robi³ z siebie gwiazdê, a jaka¶ pani przymocowana do specjalnego wyci±gu by³a kolejno obmacywana i lizana przez inn± pani±, polewana woskiem, bita, a Mozart uraczy³ j± nawet krótk± chwil± seksu oralnego oraz drobnym masa¿em, a po odwróceniu i wci¶niêciu ¶wieczki w ty³ek pani nawet s³u¿y³a jako ¶wiecznik. Wszystko to ku ogólnej uciesze ¿eñskiej czê¶ci publiczno¶ci, ale có¿. Jednak jakkolwiek by ich performance nie wygl±da³ to fanom zespo³u siê zdawa³ siê bardzo podobaæ, i w sumie o to chodzi.

Przedostatnim zespo³em na tej scenie by³ The Gathering. Za muzyk± tego zespo³u co prawda nie przepadam, co wiêcej, prawie jej nie znam. ;) Jednak mogê powiedzieæ nag³o¶nienie by³o bardzo dobre, a wokalistka, która przypomina³a raczej cotygodniow± bywalczyniê okolicznej dyskoteki ni¿ wokalistkê takiego zespo³u, na scenie ewidentnie czu³a siê jak ryba w wodzie i potrafi³a tak ruszyæ publiczno¶æ jak ma³o kto. Ogólnie koncert sprawi³ wra¿enie ca³kiem nie¼le zagranego.

Po tym na scenê wysz³a legenda EBMu - DAF, czyli Deutsche Amerikanische Freundschaft. A¿ g³upio siê przyznawaæ, ale nie zna³em twórczo¶ci tego zespo³u wcze¶niej. Jednak ju¿ od pierwszych taktów pierwszego kawa³ka, Der Mussolini, wiedzia³em, ¿e jest to co¶ co mi siê bardzo spodoba. Grali g³ównie utwory z nowszej p³yty, takie jak Sheriff, ale nie zabrak³o te¿ starszych kawa³ków, które by³y wiernym odwzorowaniem tego, co mo¿na znale¼æ na ich p³ytach sprzed dwudziestu lat, z drobnymi zmianami na zasadzie mocniejsza perkusja czy te same melodie grane na syntezatorach nowszych generacji, wiêc nie by³o sytuacji takiej, jaka jest z Frontem 242, ¿e nowe wersje utworów ze starymi wersjami czêsto maj± wspólny tylko tytu³ (vide No Shuffle). Po tym potê¿nym i solidnym ebmowym koncercie zakoñczy³ siê pierwszy dzieñ festiwalu.

Na innych scenach tego dnia nie by³em, i jedyne rzeczy których mi trochê szkoda to Psyche na scenie w Werk II, oraz God’s Bow na Parkbühne. Zreszt± stosunkowo dziwne posuniêcie ze strony organizatorów – wciskaæ zespó³ graj±cy darkwave miêdzy zespo³y metalowe i na scenê, gdzie gwiazd± dnia by³ Tiamat. Zw³aszcza, ¿e ostatni dzieñ festiwalu, poniedzia³ek, by³ g³ównie przeznaczony dla zespo³ów graj±cych spokojniej.

Dzieñ Drugi

Drugi dzieñ festiwalu by³ k³opotliwy dla mnie, gdy¿ wiele rzeczy jakie chcia³em zobaczyæ odbywa³o siê w tym samym czasie i w ró¿nych miejscach, z czego poza Agra Halle dwie najciekawsze sceny mia³y stosunkowo utrudniony dojazd, bo poza przesiadkami czeka³ go¶ci festiwalu jeszcze jaki¶ kilometr do przej¶cia. Z tego powodu nie dotar³em do Haus Auensee, gdzie by³a scena noise’owo – harshow±, a jest czego ¿a³owaæ, chocia¿by po¿egnalnego koncertu Noisexa. Z zespo³ów graj±cych przed 17 nic nie widzia³em, ale za to w najbli¿szych tygodniach na PI pojawi siê wywiad z Erkiem i Racsem z Hocico / Dulce Liquido który w owym czasie przeprowadzi³em.

Pierwszym zespo³em jaki tego dnia zobaczy³em by³ Inkubus Sukkubus na scenie w okolicznym parku (Parkbuhne). Koncert zagrany bardzo dobrze, publiczno¶æ te¿ zosta³a uraczona paroma kawa³kami z nadchodz±cej p³yty. Po tym koncercie jak najszybciej ruszy³em z powrotem do Agra Halle po to, aby zobaczyæ ostatnie dwa utwory Decoded Feedback na scenie. Pó¼niej ich miejsce zaj±³ Assemblage 23, za którym nie przepadam i koncert, pomimo, ¿e sprawia³ wra¿enie dobrze zagranego i tak mnie do muzyki tego zespo³u nie przekona.

Pó¼niej zrobi³o siê lepiej. Na scenie pojawi³a siê osoba przypominaj±ca w swoim bia³ym makija¿u, zdzicza³ymi ruchami i mimik± przypomina³ w najlepszym przypadku Ogra (postaæ ba¶niow±, nie wokalistê Skinny Puppy – na to za ma³o mia³ w³osów i za du¿o wa¿y³ ;) ). Nie zna³em dokonañ Placebo Effect, bo o nich mowa, wcze¶niej, ale to co zobaczy³em bardzo mi siê spodoba³o – jest to generalnie kopia Skinny Puppy, ale za to bardzo dobra kopia. Po paru piosenkach do wokalisty podesz³a pani przebrana za pielêgniarkê, wrêczy³a mu maskê i kitel i sobie posz³a, a to co mieli¶my przyjemno¶æ zobaczyæ pó¼niej na my¶l przywodzi³o koncerty Skinny Puppy z okresu VIVIsect VI.

Po tym bardzo interesuj±cym koncercie scenê zajêli Ronan Harris i Mark Jackson, czyli VNV Nation. Ale nie tylko oni, poza tym dwóch panów po lewej i prawej stronie Marka, których rola siê sprowadza³a do udawania ¿e co¶ graj± robi±c przy tym jak najmniej ruchu. By³ to mój pierwszy koncert VNV Nation i muszê przyznaæ, ¿e bardzo mi siê podoba³, ale nie by³ idealny. By³ ¶rednio nag³o¶niony: za g³o¶no i za mocno ustawione wysokie tony. Sam Ronan jest bardzo charyzmatycznym wokalist± (pomimo tego, ¿e za bardzo g³osu do ¶piewu nie ma) i potrafi³ ruszyæ publiczno¶æ i na³adowaæ wszystkich pozytywn± energi±. Zreszt± sam fakt, ¿e w³a¶nie na VNV Nation widzia³em najwiêcej osób na raz na koncercie zespo³u podczas tego festiwalu mówi sam za siebie.

Po Brytyjczykach na scenê wyszli S³oweñcy z Laibacha w rytm rozbrzmiewaj±cych taktów The Final Countdown z repertuaru Europe. Zespó³ zaprezentowa³ swoje bardziej rockowe oblicze, a publiczno¶æ siê moig³a bawiæ przy takich hitach jak chocia¿by Life is Life. W czasie koncertu Laibacha na ma³ej hali w Agrze swój set DJ’ski mieli Eskil Simonsson i Joakim Montelius, czyli 2/3 Covenanta. By³ to najciekawszy set DJ’ski na ca³ym festiwalu: jako jedni z niewielu zamiast grania hitów rodem z DAC grali rzeczy prawie nieznane, bêd±ce podziemnym technem, które swoje korzenie znajduje w EBMie. Tak wiêc dane by³o mi po raz pierwszy w ¿yciu us³yszeæ na imprezie Terence’a Fixmera, Thomsasa P. Heckmanna, The Horrorists, Johnny Starlight czy te¿ Pierrepointa.

Dzieñ Trzeci.

Ten dzieñ festiwalu równie¿ nieco pó¼niej zacz±³em, a to za spraw± pewnego niesamowicie sympatycznego pana, z którym siedzia³em w cichym lokalu przy piwie i czego owocem jest wywiad z Joakimem Monteliusem z Covenanta. Gdy wróci³em do hali Agry koñczy³a swój koncert formacja Calathea (ma kto¶ pojêcie czy oni przypadkiem nie s± z Polski? Bo jak kto¶ robi próbê mikrofonu tekstem „raz, dwa, trzy” to jako¶ podejrzanie wygl±da ;) ). Po nich na scenê wesz³a formacja Cold. Obie te formacje gra³y rocka: Cold definitywnie w nowofalowej odmianie, nieco przypominaj±cej nawet The Cure, a Calathea za to przedstawi³a publiczno¶ci swój repertuar, który by³ bardziej brit popowy, przywodz±c na my¶l takie zespo³y jak Myslovitz(!).

Po tych dwóch wystêpach postanowi³em ruszyæ na Parkbuhne, gdzie swój wystêp w³a¶nie koñczy³ Prager Handgriff, który gra³ nic nie wnosz±ce electro. Zaraz po nich na scenie zawita³a gwiazda trochê ciê¿szego formatu (zarówno dos³ownie jak i w przeno¶ni), a mianowicie amerykañski God Module. Zagrali mocno, silnie i konkretnie, skutecznie ruszaj±c t³um do tañca. Po nich wyst±pili In Eternal Afflict, których przedtem nigdy nie s³ysza³em. Brzmia³o ciekawie a wizualnie nic nowego: kilku panów na scenie, wszyscy za klawiszami, a jeden siê miota po scenie jak tylko mo¿e. No, ten mo¿e trochê bardziej od innych.

Nie czekaj±c na koniec postanowi³em udaæ siê do hali Werk II, gdzie koñczyli powoli graæ swój spokojny neo-folkowy koncert Ordo Rosarius Equilibrio, po których na scenie wyszli In Slaughter Natives, którzy przez wiêkszo¶æ koncertu mieli drobne k³opoty techniczne. Co jaki¶ czas ca³a muzyka milk³a, i tylko mo¿na by³o to co zaskoczony wokalista mówi³ do mikrofonu, ale przynajmniej s³uchacze mogli siê przekonaæ o tym, ¿e przynajmniej g³os nie leci z playbacku. ;)


Niestety nie uda³o mi siê dotrzeæ na Black Tape for a Blue Girl z powodu deszczu, który postanowi³ siê ponaprzykrzaæ uczestnikom festiwalu. Trafi³em na samiutk± koñcówkê Faith and the Muse i nie mogê o tym koncercie powiedzieæ nic, poza tym, ¿e wokalistka mia³a ca³kiem ciekawego ciucha na sobie, stylizowanego na pó¼ny 18 wiek. Po nich wyszli Finowie z The 69 Eyes, zw³aszcza ku uciesze m³odszej, damskiej czê¶ci uczestników.

Ostatnim koncertem tego dnia na tej scenie by³ wystêp Deine Lakaien. Nie spodziewa³em siê, ¿e ten koncert bêdzie tak cudowny. Na scenie pojawi³y siê 4 osoby poza Hornem i Veljanovem, czyli dwie skrzypaczki, wiolonczelista i gitarzysta. Zespó³ zagra³ zarówno swoje najwiêksze przeboje, takie jak Love Me to the End czy Darkstar, jak i utwory z najnowszej p³yty, takie jak Generators, Wunderbar czy te¿ Life is a Sexually Transmitted Disease, po³±czone razem z Reincarnation. By³o te¿ sporo utworów, których siê na tym koncercie nie spodziewa³em i to w cudownych wersjach: ostro gitarowy Overpaid, prawie akustyczny Don’t Wake Me Up. Ernst Horn niczym oszala³y gra³ na fortepianie, ca³y czas co¶ zmienia³ i ustawia³ przy ca³ych szafach elektroniki jakimi by³ otoczony. Veljanov za to siê powoli przechadza³ po scenie, pokazuj±c, ¿e jego wielki, zupe³nie nie id±cy w parze z wzrostem g³os brzmi równie dobrze na koncertach co na p³ytach. Gitarzysta gra³ na gitarze klasycznej albo elektrycznej, a skrzypaczki jak nie gra³y to robi³y za chórki. Ca³o¶æ da³a niesamowity, spójny i piêkny koncert, którego nie da siê opisaæ, po prostu trzeba to zobaczyæ.

Niestety tego dnia ca³a nasza wycieczka zosta³a poinformowana przez jednego z kierowców, ¿e w poniedzia³ek z rana musimy wyje¿d¿aæ, przez co stracili¶my ca³y jeden dzieñ festiwalowy. W sumie nie by³o zbyt wielu zespo³ów które chcia³em tego dnia zobaczyæ, ale jednak zawsze co¶ tam by³o. Z drugiej strony, po takim koncercie jaki dali Deine Lakaien ciê¿ko by³oby mnie ruszyæ.

-- M.Alexander [30 czerwca 2003]



ostatnie relacje autora:
M'era Luna - 12-13.08.2006, Hildesheim -- [24 sierpnia 2006]
M'era Luna - 13-14.08.2005, Hildesheim. -- [16 sierpnia 2005]
M'era Luna - 07-08.08.2004, Hildesheim -- [10 sierpnia 2004]
Black Celebration 5 - 29-30.06.2002, Gdañsk, Tutenchamon & Parlament -- [3 lipca 2002]

powrót do relacji »


Szukaj:

nowe na stronie:
Decondition ‎&…
Maison Close –…
Nyodene D – Eden…
Consumer Electronics…
Nova - Utopica Musa
SPK - Zamia Lehmanni…
Feanch, Dutour, Lubat…
The Third Eye Foundati…
Dissonant Elephant - 5…
Club Alpino - Woouldy
Club Alpino - Tunga
Roman Wierciñski - We ar…
Jan Grünfeld - Music f…
Simfonica - Song of the…
Roman Catholic Skulls…
Chvad SB - Phenomenali…
Lonsai Maikov - Déce…
Robert Henke w Chorzowie
Dog in the Evening…
Sublamp - Cathedrals o…
wiêcej »

polecamy | wiêcej »

© 1996-2024 postindustry.org


wygenerowane w 0.016 s.