¤ Przypadki Derniere Volonte ¤

Co prawda minê³y ju¿ te krótkie lata burzy i naporu, kiedy to garstce dzielnych wojaków internetowych – z ni¿ej podpisanym w³±cznie – wydawa³o siê, ¿e muzyka militarno-industrialna czy neofolkowa stanie siê zarzewiem "czego¶ wiêcej", ale i tak warto czasami wróciæ w te zaklête rewiry.

Oczywi¶cie to tylko muzyka, do tego muzyka w gruncie rzeczy prosta, operuj±ca pewnymi sloganowymi nieledwie schematami – i raczej nie mog±ca stanowiæ gruntu pod cokolwiek wiêcej ni¼li kolejna subkultura dla tych, którzy chc± byæ bardziej oryginalni ni¿ ramówka porannego programu radiowego. Có¿ dopiero mówiæ o jakim¶ odrodzeniu Europy i innych fantazmatach.

Tak czy inaczej, Derniere Volonte to gwiazdor gatunku – i to taki, o którym mówi siê czasem, ¿e ów gatunek opu¶ci³. Podobn± drog± poszli grajkowie z Der Blutharsch, acz tam dosz³o do przepoczwarzenia siê lidera z butnego pseudo-faszysty w w±satego hipisa, odurzonego przybrudzonym, gitarowym rzê¿eniem, lokuj±cym siê gdzie¶ na przeciêciu Black Sabbath i rocka mocno psychodelicznego.

Geoffroy D., odpowiedzialny za Derniere Volonte, wybra³ diametralnie inn± ¶cie¿kê ewolucji, rozwoju czy te¿ transgresji. ¦wiadcz± o tym choæby ostatnie cztery albumy pe³noczasowe: 'Devant Le Miroir', wydany jeszcze w roku 2006, 'Immortel', 'Mon Meilleur Ennemi' oraz najnowszy, tegoroczny – 'Prie Pour Moi'.

Progres Derniere Volonte zasadza³ siê na tym, by z posêpnego, zmilitaryzowanego industrialu, zmieszanego z dark ambientem (album 'Obeir et Mourir' z roku 1998) i¶æ coraz bardziej w stronê piosenek, zreszt± chwytliwych i na swój sposób porywaj±cych. Z pocz±tku by³y to – jak na 'Le Feu Sacre' czy 'Les Blessures De L'Ombre' – kompozycje militarno-neoklasyczne, w których organowe melodie wysz³y z ambientowego t³a, nabieraj±c ¿ycia i uk³adaj±c siê w struktury tyle¿ podnios³e, co i dziarskie niczym dobre chêci ma³ego dobosza. Ten zreszt± ci±gle by³ obecny, wybijaj±c na kot³ach i werblach rze¶kie, marszowe rytmy.

Derniere Volonte zdo³a³ w ten sposób opracowaæ swój odrêbny, specyficzny styl i mog³o siê wydawaæ, ¿e proces ewolucji jest zakoñczony, a teraz pozostanie tylko odcinaæ kupony. Co prawda do tego etapu te¿ dojdziemy, ale przy 'Les Blessures De L'Ombre' (rok 2003) by³o na to jeszcze za wcze¶nie. Oto rok 2006 przynosi materia³ wspomniany parê akapitów temu, mianowicie 'Devant Le Miroir'. Tu ju¿ wyra¼nie s³ychaæ, ¿e Geoffroy wyzwala siê z 'wojenkowego' schematu, obficie czerpi±c z estetyki pop – przez co rozumieæ nale¿y oczywi¶cie nie wspó³czesne gwiazdki, ale raczej klimaty new romantic, cold wave czy synth-pop.

By³a to p³yta melodyjna, wpadaj±ca w ucho, romantyczna i nostalgiczna, ale jednak nie pozbawiona pewnego militarnego szlifu i szyku. Ma³y dobosz mo¿e i zosta³ zdemobilizowany, mo¿e i z³apa³ fuchê w kabarecie czy orkiestrze stra¿ackiej, ale stare przyzwyczajenia pozosta³y. Tu sekwencja rytmiczna niepokoj±co zbli¿y siê do marszowego warkotu, tam melodia nieoczekiwanie nabierze znanego z dawniejszych lat patosu – i w s³uchaczu znów rodzi siê mgliste wspomnienie owych jungerowskich "zamków zbudowanych po to, by je szturmowaæ". Panowanie i forma bytu, c'est la vie.

Nastêpne albumy jeszcze bardziej odrywa³y siê od militarnej sztancy, a jednak nigdy nie odesz³y od niej ca³kowicie. Prawd± jest, ¿e 'Immortel' i 'Mon Meilleur Ennemi' to materia³y zgo³a taneczne, a do tego na wskro¶ "elektrotechniczne" brzmieniowo. A jednak nawet i tam wyczuwalny jest ów drapie¿ny, legionowy puls, któremu zreszt± towarzyszy nieodmiennie tak¿e i nutka nostalgii rodem z francuskiej chanson.

Najnowszy album – 'Prie Pour Moi' – wêdruje (ba, maszeruje) ¶cie¿k± wytyczon± przez poprzednie. Znów wiêc otrzymujemy pakiet kilkunastu wpadaj±cych w ucho piosenek, o ko³ysz±cym rytmie i romantyczno-heroicznych tekstach, ¶piewanych zamy¶lonych g³osem. Zasadniczym generatorem melodii, je¶li mo¿na tak to okre¶liæ, s± organy (elektroniczne, rzecz jasna, ale przy dzisiejszym poziomie rozwoju techniki niewiele to zmienia). To upodobanie do quasi-ko¶cielnych brzmieñ organowych wyp³ywa ponoæ (wed³ug deklaracji samego artysty) z wiary katolickiej tudzie¿ dzieciñstwa spêdzonego w roli ministranta.

Co ciekawe, nowa p³yta zdaje siê stanowiæ nieco silniejsze nawi±zanie do militarnego stylu ni¿ dwie poprzednie (przy czym mówi±c o p³ytach, pomijamy tu single, kompilacje itd.). Mo¿na odnie¶æ wra¿enie, ¿e 'Prie Pour Moi', nie trac±c taneczno-piosenkowego polotu, ma w sobie neoklasycznego patosu gdzie¶ tyle co 'Devant le Miroir'. Zreszt±, byæ mo¿e to tylko urojenie ni¿ej podpisanego, wra¿enie czysto subiektywne. Co prawda by³oby zabawne, gdyby teraz Geoffroy D. powróci³ do korzeni swej twórczo¶ci i stopniowo dobi³ do spalonego portu muzyki industrialnej, cuchn±cego smo³± i prochem – ale mimo wszystko nie zanosi siê na to. Obecnie kondycja Derniere Volonte przypomina equilibrium takich projektów jak Ianva czy Triarii. Artysta nie stawia na oryginalno¶æ, a przynajmniej nie na oryginalno¶æ pojêt± jako rewolucjonizowanie i nicowanie w³asnych osi±gniêæ. Przeciwnie – znalaz³ pewn± niszê, interesuj±c±, choæ do¶æ w±sk± – i w tym obszarze rze¼bi kolejne, podobne do siebie, choæ wci±¿ urokliwe dzie³a.

Roch Witczak

[pierwodruk - 'Szturm' nr 22]

-- Adam T. Witczak [29 lipca 2016]



ostatnie artyku³y autora:
Bunkier strachu -- [31 grudnia 2012]
Raison d'Etre -- [23 listopada 2011]
Louis i Bebe Barron -- [7 sierpnia 2011]
Pierre Schaeffer i muzyka konkretna -- [7 sierpnia 2011]
Trackery - krótkie wprowadzenie -- [11 kwietnia 2011]
  wiêcej...

powrót do artyku³ów »


Szukaj:

nowe na stronie:
Decondition ‎&…
Maison Close –…
Nyodene D – Eden…
Consumer Electronics…
Nova - Utopica Musa
SPK - Zamia Lehmanni…
Feanch, Dutour, Lubat…
The Third Eye Foundati…
Dissonant Elephant - 5…
Club Alpino - Woouldy
Club Alpino - Tunga
Roman Wierciñski - We ar…
Jan Grünfeld - Music f…
Simfonica - Song of the…
Roman Catholic Skulls…
Chvad SB - Phenomenali…
Lonsai Maikov - Déce…
Robert Henke w Chorzowie
Dog in the Evening…
Sublamp - Cathedrals o…
wiêcej »

polecamy | wiêcej »

© 1996-2024 postindustry.org


wygenerowane w 0.011 s.