nishi 2003 Ocena:
| | 1. lumera, 2. ciuraci, 3. jema, 4. limina
Z muzyk± pana Stefana de Santis zetkn±³em siê ju¿ wiele lat temu, a to dlatego, ¿e poruszony recenzj± (opublikowan± bodaj w 'Antenie Krzyku') sprawi³em sobie jego p³ytkê 'Misophonia', wydan± przez nasz, rodzimy, staropolsko-lechicki mik-musik.
Recenzja w 'magazynie kultury kultowej' by³a trochê na wyrost, bo sugerowa³a w muzyce Urkumy g³êbokie nawi±zania do regionu, z którego pan de Santis pochodzi, tj. do Salento ("obcasa" w³oskiego "buta", je¶li spojrzymy na mapê). Spodziewa³em siê wiêc jakiego¶ leniwego, ¶ródziemnomorskiego ambientu z w±tkami przyrodniczymi, folklorystycznymi czy sakralnymi, czego¶ takiego, co niedawno odkry³em na albumie 'Spazio Sacro' p. Aldinucci (materia³ ten równie¿ tu recenzowa³em). Tymczasem dzie³ko Urkumy by³o nader abstrakcyjne, surowe, wyciszone i eksperymentalne, za¶ folkowym nawi±zaniem by³ tylko dziwnie zniekszta³cony kobiecy ¶piew w ostatnim tracku.
'Otranto' to materia³ do¶æ podobny do tego, co zaserwowa³a nam lata temu mik-musik. Tak¿e i tutaj de Santis proponuje nam minimalistyczne, chwilami ledwo s³yszalne, ledwo uchwytne t³o d¼wiêkowe, którego zrêbem s± niskie, pulsuj±ce drony i buczenia, ozdobione przeci±g³ymi, wysokimi tonami (na pograniczu pisków) tudzie¿ cichym, abstrakcyjnym æwierkaniem, klikaniem czy pstrykaniem. Chwilami pojawiaj± siê silniejsze ha³asy i zak³ócenia, generalnie jednak ca³o¶æ pozostaje bardzo ascetyczna, sterylna i poniek±d nawet medytacyjna.
Rzecz mo¿na porównaæ do niektórych nagrañ Ryoji Ikedy, Japoñczyk gra jednak w sposób du¿o bardziej usystematyzowany i zrytmizowany, podczas gdy W³och okazuje siê (w skali mikro, na krótkich odcinkach czasu, nie w wymiarze ca³ego albumu) znacznie bardziej chaotyczny. Poza tym nie koncetruje siê a¿ tak bardzo na wysokich tonach. Ciekawe, ale trochê dra¿ni±ce jest to, ¿e de Santis bawi siê dynamik±, tj. g³o¶no¶ci± poszczególnych fragmentów. Raz jest bardzo cicho, kiedy indziej dostajemy trochê po uszach. Dla ludzi wychowanych na skompresowanej muzyce ery loudness war mo¿e byæ to odrobinê krêpuj±ce.
Jak wspomnia³em wcze¶niej, na albumie 'Misophonia' fina³em by³ kawa³ek ze ¶piewaj±c± babink± gdzie¶ z po³udnia W³och. Na 'Otranto' mamy podobny akcent: po blisko pó³ godzinnej podró¿y przez naelektryzowany pó³¶wiatek sztucznych cykad i transformatorowych buczeñ, otrzymujemy cztery minuty relaksu w postaci utworku 'limini', opartego o prost±, klawiszow± melodiê - ni to smutn±, ni to podszyt± groz±, a przy okazji trochê dekonstruowan±. I tym razem cykady w tle zdaj± siê byæ prawdziwe, z natury wziête.
https://archive.org/details/nishi020 -- Adam T. Witczak [9 wrze¶nia 2015]
ostatnie recenzje autora: - Nova - Utopica Musa -- [5 lutego 2018] - SPK - Zamia Lehmanni - Song of Byzantine Flowers -- [15 listopada 2017] - Feanch, Dutour, Lubat - Grand Air LP -- [15 pa¼dziernika 2017] - The Third Eye Foundation - The Dark -- [14 pa¼dziernika 2017] - Dissonant Elephant - 5 larmes de cristal -- [13 pa¼dziernika 2017] wiêcej...
powrót do recenzji » |