¤ M'era Luna - 07-08.08.2004, Hildesheim ¤
Festiwal M’era Luna organizowany jest od 2000 roku w miejscowo¶ci Hildesheim pod Hanowerem. I od pierwszej edycji zawsze zaskakiwa³ niesamowitymi sk³adami, takimi jak The Sisters of Mercy, The Fields of the Nephilim i The Mission grajacy na tej samej edycji festiwalu. A¿ tak dobrze mo¿e nie by³o w tym roku, ale sk³ad i tak by³ imponuj±cy, a na scenie mo¿na by³o zobaczyæ parê zas³u¿onych gwiazd.
Pierwszym koncertem, który zobaczy³em przynajmniej w czê¶ci by³ The Eternal Afflict. W zesz³ym roku widzia³em ich na WGT i bardzo mi siê spodobali. Niestety, w tym roku widzia³em ich ju¿ dwa razy, i ani razu nie zagrali tak, aby mnie wci±gn±æ, chocia¿ i tak koncert na M’era Lunie wyda³ mi siê lepszy od tego, jaki kapela da³a na Woodstage'u. Zaraz Po nich na scenê wyszed³ Rotersand. I pomimo, ¿e nie powalili mnie na kolana, to koncert by³ jak najbardziej w porz±dku, bardzo dobrze zagrany, i co nie zawsze siê spotyka – wokalista umie ¶piewaæ, co udowodni³ chocia¿ przy ostatnim kawa³ku – Coverze Peter’a Murphy‘ego. Poza tym zespó³ bardzo kontaktowy – Wokalista schodzi³ ze sceny, podchodzi³ do barierek, ¶piewa³ z lud¼mi, i wszyscy siê bardzo dobrze bawili. Szkoda tylko, ¿e nag³o¶nienie nieco nawala³o – wokal momentami by³ za cicho i siê rozmywa³. Po Rotorsandzie na scenie wszed³ w³osko - kanadyjski Decoded Feedback. Marco zaskoczy³ now± fryzur±, czyli niebieskim irokezem. Poza tym niewiele by³o zaskoczeñ – koncert by³ dobrze i profesjonalnie zagrany, repertuar taki jakiego mo¿na siê spodziewaæ (przekrojowe the best of, chocia¿ skupili siê na ostatniej p³ycie, by³ Phoenix, Bondage, Democracy), ale niewiele ponad to, chocia¿ na pewno starcza³o mi to do tego aby bawiæ siê dobrze na tym wystêpie.
Przysz³a spora na spacerek, i zawêdrowa³em w okolice g³ównej sceny, gdzie czeka³o mnie nie lada zaskoczenie. W³a¶nie gra³a Tristania, która zawsze mi siê kojarzy³a z ostrym graniem, wyciem i czym¶ w takich proporcjach, czego ja normalnie nie mogê s³uchaæ ;), a tu niespodzianka, bo zagrali spokojnie, bli¿ej gotyku, ni¿ metalu. The Mission, które gra³o pó¼niej potwierdzi³o to, co wywnioskowa³em z ich dzia³alno¶ci studyjnej – zupe³nie siê nie rozwijaj±. W brzmieniu siedzi co¶ tam z Sisters of Mercy, ale nie oszukujmy siê – Sisters of Mercy to nie zespó³, tylko ewenement na skale ¶wiatow±, który móg³ powstaæ tylko w strefie endemicznej jak± jest umys³ Eldritcha. I jak siê tego Eldritcha wykre¶li z Sisters of Mercy to w³a¶nie otrzymujemy The Mission, czyli nic rewelacyjnego. L’ame Immortalle zrobi³o wszystkim niespodziankê i zagra³o z ¿yw± perkusj±, co wywo³a³o mieszane rekacje, jedni by³o zachwyceni, inni wrêcz przeciwnie. Ja jednak nigdy nic w tym zespole nie widzia³em, ba, nawet w³osy i biust wokalistki mnie nie za bardzo interesowa³y, tak wiêc g³osu w tej sprawie nie zabieram, zw³aszcza, ¿e postanowi³em przej¶æ siê do hangaru na Welle Erdball. Co by nie mówiæ, panowie odwalaj± takie kiczowate granie, ¿e momentami mo¿na siê za³amaæ. Ale muszê siê tak¿e przyznaæ, ¿e mi to nie za bardzo przeszkadza, i umiem siê na ich koncertach bardzo dobrze bawiæ, poskakaæ, mo¿e bym nawet po¶piewa³ gdybym zna³ teksty. Poza tym image sceniczny jest wesolutki – panie ubrane a’la ¶niadanie u Tiffany’ego, uk³ady choreograficzne inspirowane uk³adami Kraftwerka, pistoleciki – zabaweczki wydaj±ce d¼wiêki na scenie, wielkie baloniki z logiem zespo³u rzucone w publiczno¶æ, „Electrosmog” ;), generalnie kicz i nic ambitnego, ale bardzo mi³e do pos³uchania na koncertach.
Wystêp Dulce Liquido zosta³ odwo³any praktycznie w ostatniej chwili (tydzieñ przed festiwalem) z powodu wypadku Racsa. Tak wiêc zamiast Dulce Liquido zobaczyli¶my In Strict Confidence i zosta³em bardzo mile zaskoczony. Do po³owy by³o po prostu „ok”, a¿ wokalista nie wzi±³ wielkiego kub³a z wod±, a mi siê nie dosta³o wiêkszo¶ci± zawarto¶ci – od razu poczu³em nap³yw energii, i z „ok” sta³o siê bardzo mi³o. Na koncercie zespó³ zabrzmia³ znacznie potê¿niej ni¿ z p³yty, co by³o po czê¶ci spowodowane poszerzonym sk³adem koncertowym. Po tym przysz³a kolej na co¶, co dla mnie tego dnia mia³o byæ chyba najwiêksz± gwiazd± festiwalu – duet Fixmer / McCarthy, czyli Terence Fixmer, DJ bardzo mocno inspiruj±cy siê klasycznym EBMem, i Douglas McCarthy, czyli g³os Nitzer Ebb. Muszê przyznaæ, ¿e panowie doskonale wiedzieli co zrobiæ, aby nikomu siê nie nudzi³o, i zaczêli koncert od... Join in the Chant z pierwszej p³yty Nitzera. Pó¼niej mieli¶my mieszankê, ale z repertuaru Fixmer/McCarthy mo¿na by³o us³yszeæ Splitter, You Don’t Know me, You Want it, Destroy i I Run. Z Repertuaru Nitzera: Let Your Body Learn, Control I’m Here, Lightning Man i chyba jeszcze jeden kawa³ek, którego nie mogê skojarzyæ. Douglas rzuca³ siê po scenie, pod ni±, tryska³ energi±, doprowadzaj±c ca³± publikê w hangarze do stanu wrzenia.
Po Fixmer / McCarthy na scenê wyszed³ Blutengel, ale to jest co¶, czego nie mogê zdzier¿yæ. Tak jak Welle Erdball s± ¶mieszni w pozytywnym tego s³owa znaczeniu, tak Blutengel jest dla mnie ¿a³osny. Moja opinia, nie trzeba siê z ni± zgadzaæ. Na g³ównej scenie koñczy³ graæ Within Temptation i po raz drugi w tym roku dali koncert, który jest bardzo poprawny. Jak leci ich co¶ w TV albo w radiu, to nie mogê ich s³uchaæ, natomiast na koncertach zawsze bardzo mi³o wypadaj±, a¿ siê z przyjemno¶ci± ogl±da. Po nich przysz³o kolej na Wolfsheima, i jak dla mnie wrzucenie ich na g³ówn± scenê by³o b³êdem. Muzycy stali w miejscu, i wielka scena ich przygniata³a. Muzycznie nie zabrzmieli ¼le, i wydaje mi siê, ze jak kto¶ jest fanem to by mu siê spodoba³o, ale mnie nieco znudzili. Po koncertach w jednym z hangarów odbywa³o siê afterparty, jednak, nie do¶æ, ¿e DJ grali stosunkowo nieciekawie, to jeszcze ca³o¶æ by³a s³abo nag³o¶niona.
Drugi dzieñ by³ bardzo prosty w obs³udze. Sz³o siê pod du¿± scenê i sta³o siê tam przez parê godzin. Zaczê³o siê od Funker Vogta. Na scenê zrzucono komandosa, spadochroniarza w makija¿u polowym, piechura z gitar± i wczasowicza w be¿owych szortach i bia³ej koszulce polo. Na samym pocz±tku by³y drobne k³opoty techniczne, i komandos i spadochroniarz biegali tu i tam wymieniaj±c siê klawiaturami, ale nie przeszkadza³o to w odbiorze koncertu. Mi³y koncert, ale zabrak³o mi moich ulubionych utworów, za to mo¿na by³o us³yszeæ chocia¿by Tragic Hero, Stolen Thoughts, Maschinen Zeit czy Final Thrill. Jednak co by nie mówiæ, ch³opaki dali radê. Pó¼niej przysz³a kolej na Suicide Commando. Nag³o¶nienie by³o o du¿o lepsze ni¿ to, jakie mieli¶my okazje us³yszeæ na Castle Party. Beam z Feindfluga bêbni³ tak równo, ¿e a¿ mi³o (swoj± drog± Noisex ma tak± piosenkê „Industrial Drummer”, to okre¶lenie by genialnie pasowa³o do Beam’a ;) ), pomys³ z ¿ywym bêbniarzem by³ strza³em w dziesi±tkê. Poza tym Johana i spó³kê na scenie odwiedzi³ te¿ jeden go¶æ, a mianowicie Erk Aicrag z Hocico, z którym wykona³ razem Forgotten Tears, oczywi¶cie w remixie Suicide Commando. Tracklista nie ró¿ni³a siê za bardzo od tego, co zespó³ w Bolkowie pokaza³, poza oczywistym faktem, ¿e niestety na M’era Lunie gra³ krócej. Ale to co mia³o byæ by³o.
De/vision zagra³o jak na moje ucho bardzo s³abo, tak s³abo, ¿e a¿ mi siê nie chcia³o ruszyæ bli¿ej sceny. Po nich na scenie zawita³ Therion. Nie jest to brzmienie za jakim przepadam, ale na im d³u¿ej grali, tym by³o ciekawiej. Zespó³ by³ wspierany przez jedn± ¶piewaczkê operow±, najprawdziwsz± Walkiriê, i przez czterech ¶piewaków w tle sceny.
I pó¼niej by³o to, co by³o dla mnie daniem g³ównym festiwalu – koncert Covenanta. Zaczê³o siê od Monochrome, i na scenê wyszli kolejno Clas, Joakim i Eskil. Clas i Eskil ubrani byli w bia³e garnitury rodem z Casablanci. Joakim za to, jak od d³u¿szego czasu, by³ ubrany kompletnie na luzie: czerwona koszulka, be¿owe spodnie. Koncert wbi³ mnie w ziemiê – faceci osi±gnêli prawie doskona³e brzmienie na koncertach, trochê pozwalaj± sobie poimprowizowaæ, a Eskil udowadnia, ¿e naprawdê umie ¶piewaæ. Drugim kawa³kiem jaki us³yszeli¶my by³ Bullet. Pó¿niej mieli¶my Feedback, Prometheus, The Wind of The North (pierwsze wykonanie na ¿ywo kiedykolwiek), We Want Revolution, We Stand Alone, Figurehead, Deadstars, Like Tears in the Rain (po raz pierwszy wykonane w Niemczech, normalnie zespó³ wykonuje Der Leiermann z wstawk± z refrenu do Like Tears...). Gdzie¶ po drodze by³ jeszcze jeden jeszcze bezimienny kawa³ek z jeszcze bezimiennej p³yty. Na bis dostali¶my Call the Ships to Port, i to niestety by³ koniec. Piêkny koncert, ale odnoszê wra¿enie, ¿e organizatorzy mogli daæ Covenantowi jakie¶ 10-20 minut wiêcej. Ale to tylko opinia ekstremalnego fana ;). Eskil w paru miejscach pomyli³ siê w tek¶cie, co siê mu chyba od zawsze zdarza – nie przypominam sobie ani jednego koncertu, czy to bootlega, czy to oficjalnego Synergy, na którym by siê nie pomyli³ w tek¶cie.
Po¼niej na scenê wkroczy³ Oomph! Na koncercie brzmi± nie¼le, co znaczy mniej wiêcej tyle, ¿e mi nie wadzi³, bo z p³yt go nie mogê zdzier¿yæ :). Z Lacrimos± sprawa siê komplikuje jeszcze bardziej, bo jestem na nich uczulony, i koncert wcale tego nie zmieni³. S³ysza³em tylko, ¿e zagrali swoje najwiêksze przeboje i ¿e zagorzali fani nie byli zawiedzeni.
Có¿ powiedzieæ? Kolejna bardzo udana edycja M’era Luny, i miejmy nadziejê, ¿e za rok siê uda powtórzyæ, a mo¿e nawet przebiæ ten sukces.
-- M.Alexander [10 sierpnia 2004]
ostatnie relacje autora: - M'era Luna - 12-13.08.2006, Hildesheim -- [24 sierpnia 2006] - M'era Luna - 13-14.08.2005, Hildesheim. -- [16 sierpnia 2005] - 12. Wave-Gotik-Treffen - 06-09.06.2003, Lipsk -- [30 czerwca 2003] - Black Celebration 5 - 29-30.06.2002, Gdañsk, Tutenchamon & Parlament -- [3 lipca 2002]
powrót do relacji »
|