Dependent 2007 Ocena:
| | 1. All Coordinates Are Wrong, 2. Black Heart, 3. Damage, 4. The Flight [lux] (version), 5. Descent (version), 6. Beauty Lies Within, 7. Pray for Love, 8. Chamber Six, 9. Elegance (version), 10. The Nightmare I Am, 11. Isolation, 12. What If
What if we simply fall, czyli s³ów kilka o najwiêkszym jak dotychczas rozczarowaniu muzycznym 2007 roku. Otó¿ kiedy ukazywa³ siê "The Flight [lux]" z nieod¿a³owanymi "Losing Ground", "Elegance" a tak¿e utworem, który pos³u¿y³ za tytu³ wydawnictwa (jak ³atwo zgadn±æ "The Flight [lux]"), dawa³em sobie rêkê uci±æ, po¶wiadczaj±c o umiejêtno¶ciach Mario Schumacher'a, g³ównego pomys³odawcy projektu Egde of Dawn. I co? I dzi¶ pewnie by³bym bez rêki...
Teraz, kiedy da³em siê nabraæ na przedpremierowe recenzje, które obieg³y witryny promuj±ce niezale¿n± muzykê elektroniczn± i na w³asnej skórze przekonujê siê o 'sprawno¶ci absolutnej' "Enjoy the Fall" p³aczê nie tyle nad swoj± naiwno¶ci±, co nad bezsilno¶ci± fanów Roberta Smith'a. To oni bowiem bêd± najbardziej poszkodowani, kiedy z p³onnymi nadziejami ustawi± siê w kolejce po 'elektroniczny ekwiwalent' kr±¿ka "Disintegration", a owa zagraniczna p³yta, któr± otrzymaj± w zamian za 'krajow± cenê', kiedy odpal± j± na domowym sprzêcie, dopowadzi ich nierzadko do stanu skrajnego wyczerpania emocjonalnego. Po dzi¶ dzieñ ¶ni± mi siê wypowiedzi rozgoryczonych fanów Clan of Xymox i The Sisters of Mercy, którym w rockowej prasie sprzedano 'fable convenue' o podobieñstwie p³yty"Elements of Silence" grupy Pride and Fall do kultowej "Medusy", czy te¿ innych licznych 'wynaturzeñ' choæby charyzmatycznych Andrew Eldritch'a i Davida Bowie. Oburzenie - jak pisa³ Juwenalis - rodzi satyrê. I bynajmniej nie jest to wina zespo³u, a to w³a¶nie jego trud spotka siê z najwiêksz± dezaprobat± s³uchaczy spoza elektronicznego ¶rodowiska.
Nie dalej jak dwa lata temu, w zamykaj±cej obecnie swoje podwoje stajni Dependent Records pojawi³ siê utalentowany kompozytor, który wspieraj±c siê na ramieniu Franka Spinath'a (po³owa Seabound) stawa³ w roli doskona³ego kandydata do dokonania 'przewrotu' w od³amie elektronicznej awangardy,
electro-popem dalej zwanym. Przewrotu (byæ mo¿e nawet) na miarê zamieszania jakiego w electro/EBM dokona³y w jednym roku (1996) "Solutions for a Small Planet" duetu haujobb. oraz "Sequencer" grupy Covenant. Ostatnia p³yta Seabound jedynie potwierdzi³a, i¿ mimo po¶piechu (czy jak kto woli 'no¿a na gardle') mo¿na nagraæ p³ytê w niczym nieustêpuj±c± poprzednim dokonaniom tego duetu. Apetyty na pe³nometra¿owy album wzmorzy³ remiks "Damage" przygotowany przez Meyer'a (tyle ¿e Andreasa z Forma Tadre), który niew±tpliwie nale¿y do jaskrawych punktów kompilacji "Dependece vol. 2". Z pocz±tkiem maja zrozumia³em dlaczego animatorzy tego¿ samplera zrezygnowali z zamieszczenia nañ orygina³u - post±pi³bym zreszt± podobnie. Z zupe³nie premierowych kompozycji przed suchym komentarzem broni siê jedynie "Pray for Love". Od pierwszej chwili kojarzy siê z Necro Facility, a w³a¶ciwie z tym co ten skandynawski duet czerpie gar¶ciami ze starszych dokonañ Skinny Puppy (nie ¶miem nawet przymierzaæ siê do recenzjonowania ostatniej p³yty Necro Facility - "The Room", dlatego wspomnê jedynie, i¿ warto posi±¶æ tê p³ytê choæby ze wzglêdu na "Tuxedo", "Circuit Breaker", czy "Dissolving Angle"). Ponadto nieregularnie pojawiaj±cy siê, aczkolwiek niezwykle efektowny refren wchodzi w tempo i barwê charakterystyczn± dla ostatnich poczynañ Simonsson'a z Covenant, niezmiennie od lat ciesz±cego siê uznaniem fanów wszystkiego co obdarzone w nazwie rozszerzeniem '-pop'. Pochwaliæ jeszcze trzeba zgrabnie wypadaj±cy "The Nightmare I Am", choæ jestem zdania, i¿ wersja przygotowana przez nieistniej±cy ju¿ Tankt (sk³adanka "Septic VII") sprawia niebo lepsze wra¿enie. Ciep³e s³owa nale¿± siê jeszcze za dwujêzyczny "Black Heart". Godny podkre¶lenia jest udzia³ w realizacji "Chamber Six" irañskiej femme Firoozeh Aryaie (po mê¿u König) wciskaj±cej zza czadoru pomiêdzy popisy 'zmechanizowanej orkiestry' fragmenty perskiego wiersza.
Nie uwa¿am siê za audiofila, nie s±dzê te¿ bym jakim¶ cudem odziedziczy³ po 'te¶ciu' s³uch absolutny;-). Niemniej jednak o wzorcowej produkcji mo¿na mówiæ tylko wtedy, kiedy omawiany materia³ spe³nia okre¶lone kryteria, szczególnie te stawiane indywidualnie. Je¿eli zatem mam byæ konsekwentny, zmuszony jestem podwa¿yæ ogólnie przyjêt± teoriê o nienagannej estetyce tego¿ albumu. Struktury wiêkszo¶ci numerów zrobiono jakby w po¶piechu, choæ Schumacher mia³ sporo czasu, a i Spinath wie jak poprawnie zaprogramowaæ maszyneriê steruj±c± generatorem d¼wiêku (przyjê³o siê, ¿e to wrodzona cecha muzyków pochodz±cych z Bielefeld;-), choæby wspomniane Forma Tadre, haujobb, Seabound). Nie s³yszê tutaj tej 'bajecznej' produkcji. Niektóre sekcje s± ledwo s³yszalne, b±d¼ gin± w bezpo¶redniej koniunkcji z innymi. Byæ mo¿e zbyt czêsto siêgam po kr±¿ki z Krajów Beneluksu, które z niezale¿nie pracuj±cymi 'strefami' w obrêbie jednej kompozycji zwykle nie miewaj± raczej problemów.
Praktycznie wszystkie 'nowe' wersje kawa³ków, które znalaz³y siê wcze¶niej na epce "The Flight [lux]" w ramach debiutanckiego "Enjoy the Fall" prezentuj± standard ¶cie¿ek demonstracyjnych, przygotowanych bez pomys³u na ciekawsz± aran¿acjê, a przecie¿ o "The Flight [lux]" i "Elegance" sprzed dwóch lat z³ego s³owa nie mo¿na powiedzieæ. Nie zachwyca³em siê wówczas "Descent", teraz kiedy powsta³a wersja albumowa pokuszê siê o sparafrazowanie pewnej opinii, która dopatruje siê nawi±zañ do wyrastaj±cego na swoist± ikonê twórczo¶ci Seabound, utworu "Avalost".
Ciekawe pozostaj± teksty, choæ pa³eczkê w tej dziedzinie od Schumacher'a pisz±cego o tragicznym losie rosyjskiej rodziny przej±³ opisuj±cy równie tragiczn±, choæ bardziej uniwersaln± historiê Frank Spinath. Mniemam, i¿ nale¿ê do grona bezkrytycznych entuzjastów jego bezprecedensowych umiejêtno¶ci wokalnych, przyznaæ jednak muszê, ¿e ucieczki w stronê wrzaskliwych wykoñczeñ w stylu Billy Idol'a ra¿± w kilku miejscach powa¿n± ostentacj±, szczególnie za¶ on sam zdaje siê nie byæ 'sob±' w wykonywanym wspólnie z koleg± z zespo³u numerze "Isolation". Swoistym nieporozumieniem jest te¿ ¿ywiona jakby innym powietrzem barwa g³osu w "Beauty Lies Within". Zgrabne i przebojowe byæ mo¿e to to i jest, ale pasuje do Spinath'a jak udo Beyonce do zygmuntowskiej kolumny...
Znaj±c ¿arliwo¶æ polskiego wydawcy tego albumu byæ mo¿e u¶wiadczê przyjemno¶ci zobaczenia 'mega-odjechanego' teledysku w tv, us³yszenia singla w ulubionej rozg³o¶ni radiowej, b±d¼ te¿ przeczytania wywiadu udzielonego dla najpoczytniejszej platformy multimedialnej. Tak jak to z pewno¶ci± bêdzie mia³o miejsce w niedalekiej przysz³o¶ci w przypadku grupy Akanoid i "On Air Again"... .
"Enjoy the Fall" nie spe³nia moich oczekiwañ. Nie twierdzê, ¿e to z³a p³yta. Spodziewa³em siê czego¶ wiêcej. Czego¶ na miarê... Seabound (?). -- vigoslugbait [13 maja 2007]
ostatnie recenzje autora: - Keluar - Pangua -- [9 grudnia 2015] - Architect • Sonic Area • Hologram_ - We Are the Alchemists -- [9 grudnia 2015] - Covenant – Last Dance -- [12 czerwca 2013] - Slave Republic - Quest for Love -- [17 lutego 2013] - Depeche Mode - Heaven -- [4 lutego 2013] wiêcej...
inne recenzje Edge of Dawn: - Edge of Dawn - Anything That Gets You Through the Night -- mike [19 lipca 2010] - Edge of Dawn - Enjoy the Fall -- r@ [25 lipca 2007] - Edge of Dawn - Stage Fright -- vigoslugbait [8 grudnia 2010]
powrót do recenzji » |